Moje życie, właśnie w tym momencie przechodziło poważne załamanie. Wszystko się zawaliło. Po części, zostałam uwolniona spod uścisku innych ludzi, ale boli mnie jego widok z inną. Dosłownie za parę chwil, rozpocznie się gala, po której zostanie nam już tylko do nagrania ostatnie dziesięć odcinków tej całej telenoweli. Czeka mnie z nim pocałunek. Wczoraj łaskawie pozwolono nam ze sobą zerwać. W ten oto sposób wszyscy mówią tylko o naszym romansie. Oczekują naszego ponownego zejścia, obserwują każdy nasz ruch, podsłuchują każdą naszą rozmowę. Ich plan dobrze działa. Zmusili nas do związku, po czym w jednej z najmniej spodziewanych momentów, kazali nam zniszczyć nasze relacje. A już myślałam, że może być dobrze. choć przez chwilę byliśmy wstanie wytrzymać bez obelg i krytyki. Teraz, gdy potrzebuję wsparcia, bo po prostu potraktowano mnie jak byle jaką szmatę, moje serce rozpacza. Widzę go z inną. Jest śliczna, ba, można by rzec że jest piękna. Widzę jak inni mężczyźni pożerają ją wzrokiem. Śmieje się. Ona nie ma ze mną szans. Walczę sama z sobą. Nie mogę dać się sprowokować, bo wyjdzie to dziwnie. Niech sobie będzie nawet z Martiną, mnie to nie rusza. Ma namalowany na twarzy ten swój chytry uśmieszek, który doprowadza mnie do szału. Ja też mogę się chwalić przystojnym mężczyzną, jak on kobietą. Tylko że ja, nie będę się zniżać do jego poziomu. To jest szczyt chamstwa. No i co że to było udawane ? Czyż nie należy mi się odrobina szacunku z jego strony ? Powinniśmy udawać zrozpaczonych. Uśmiecham się na ten widok, choć w środku zamordowałabym ich obydwojga. Jego pierwszego, za bezczelność i chamstwo. Na dziewczynę, zaplanowałabym coś o wiele gorszego, za to, że miesza się w nie swoje sprawy, i grucha z nim, to tu, to tam. Są siebie warci. Na mnie czekać gdzieś tam w świecie ten jedyny, który zapragnie otoczyć mnie ochroną, swym ciałem. A może mam złe pojęcie co do miłości ? Nigdy tak naprawdę nie przeżyłam prawdziwego pocałunku, prawdziwej pierwszej nocy. Ciągle natrafiałam na jakichś kretynów, którzy zadawali się ze mną tylko po to, by stać się kimś. To mnie tak boli. Ukazuję to prawdę na świat, i na ludzi. Jeśli jesteś sławny, jeden człowiek przebiję się przez resztę, przekroczy swoje granice, i na siłę będzie próbował się zaprzyjaźnić, zdobyć sympatię.
Ruggero to dupek. Tyle w jego temacie. Nie mogę na nich patrzeć. Mam ochotę stamtąd uciec i zacząć wrzeszczeć najgłośniej jak tylko potrafię. Ale myślę sobie, nie dam mu tej satysfakcji i stawię mu czoła. Temu jemu uśmieszkowi. Sprawię, że już nigdy więcej nie ośmielisz się do mnie tak fikać. Ustawię cię do pionu. Będziesz posłuszny niczym szczeniak. Zbliża się ku mnie, z tą niunią przy boku. Dobrze że mam na sobie makijaż, bo wtedy już na pewno byś odkrył co we mnie drzemie. Tak naprawdę, nigdy nie widział mnie naturalnej. Na naszych osobnych próbach, przybieram maskę nienawidzącej go dziewczyny. Nie wie jak jest naprawdę. Może się tylko domyślać.
- Mercedes. - Wypowiada moje imię z takim obrzydzeniem. Zaniża moją samoocenę. Ciekawe czy wie, że mam kompleksy ?
- Ruggero. -Witam go. Wkładam w swój głos tyle jadu, ile tylko jestem wstanie użyć.
- To jest Chiara, moja dziewczyna, spokojnie, zna prawdę o naszym owym związku.- Skierował wzrok na swoją partnerkę, która jak na moje oka mizdrzyła się do niego, aż za przesadnie, i tak wszyscy wiedzieli, że jest z nim dla jednego powodu, którym była sława, po czym przeniósł swoje brązowe tęczówki prosto na mnie.
- Wiesz, zdążyłam zauważyć. Bidulka nie wie w co się pakuje - Powiedziałam z udawanym współczuciem, mierząc wzrokiem tę jego modeleczkę, po której minie widać było, że jakoś specjalnie się tym nie przejęła.
- Daruj sobie te komplemenciki - Odparł mrużąc oczy i wydymając wargi.
- Uczę się od najlepszych - Syknęłam z takim samym jadem jak przy powitaniu.
On puścił dłoń brunetki i podszedł krok w moją stronę. Czując jego piękną woń, zrobiło mi się gorąco, a bicie serca przyspieszyło o kilka sekund. Popatrzyłam w jego ciemne oczy i przełknęłam ślinę, starając się nie poznać po sobie skrępowania i nagłego przypływu ciepła, które zawsze towarzyszyło mi gdy był obok, na planie, czy też po prostu gdy koło mnie stał. Jest idiotą i dupkiem fakt, ale trzeba mu przyznać plusik za urodę i pociąg.
- Może grzeczniej? - Spytał a raczej rozkazał, stawiając na końcu zdania ledwo wyczuwalny znak zapytania. Jego wzrok spoczął na moich ustach, zauważyłam to podnosząc głowę lekko do góry, muszę pokazać mu, że się go nie boję i że potrafię się mu postawić.
- No właśnie słuchaj się mojego ukochanego - Wtrąciła się ta cała Chiara podchodząc do Rugg'a. Chwyciła go za rękę, a mnie posłała dumny uśmiech. Brunet jednak nie zareagował, nie odwrócił się w jej stronę, wciąż bacznie obserwował moją twarz i posturę.
- A kim ty jesteś żeby mówić mi kogo mam się słuchać i co robić?! Bycie dziewczyną tego idioty, nie przywilewuje Cię do rozkazywania innym - Powiedziałam podirytowana i wkurzona jej reakcją. Za kogo ona się uważa? Pępek świata?
- Nie obrażaj, proszę mnie i Chiary, bo od dziś będziesz ją widywać częściej - Odpowiedział z tym swoim szyderczym uśmieszkiem i ocknął się z amoku bacznego przyglądania się mojej osobie. Gdyby nie zbliżający się do nas Diego i Vale, pewnie bym pożarła go wzrokiem i zakopała w ogródku. Co on sobie w ogóle wyobraża, ma dziewczynę okej, ale to nie powód, żeby pchać ją tam gdzie nikt jej nie chce.
- Cześć Wszystkim - Odpowiedzieli zgodnie, jak zawsze zresztą. Oni byli przykładem prawdziwej przyjaźni męsko - damskiej, a skąd to wiem? Valeria od kiedy pamiętam jest moją przyjaciółką, znałyśmy się jeszcze przed kastingami do pierwszej części serialu, wiem, że mogę jej zaufać w tym całym pokręconym świecie show biznesu. Z Diego, też mam dobre kontakty, nawet bardzo dobre, ale na tym koniec, widzę jak patrzy na Val i wiem, że kiedyś coś z tego będzie albo raczej już jest. Jest typem mężczyzny, który dla swoich bliskich zrobi wszystko, jest takim naszym starszym serialowym bratem, i co najważniejsze mimo iż przyjaźni się z Ruggiem, jest całkiem inny, nie tak bezczelny i zarozumiały jak On. Przerwałam swoje analizy, gdyż Vale właśnie cmoknęła mnie w policzek.
- To Chiara, moja... - Przerwał ciszę, która panowała od przyjścia przyjaciół, jednak nie dane mu było dokończyć.
- Tak wiemy, twoja dziewczyna. Naprawdę aż tak się tym szczycisz, że jakaś płeć przeciwna Cię zechciała? - Wymamrotałam znudzona. Brunet popatrzył na mnie spod byka, otworzył usta chcąc coś powiedzieć, jednak zrezygnował i przymknął swoje wargi.
- Zdenerwowani? - Spytał Diego, przerywając nie miłą atmosferę.
- Nie bardzo - Skwitowała Vale opierając się na moim ramieniu.
- Jak zwykle odważna, nieustraszona pani Baroni - Utwierdził nas w przekonaniu Dominguez,śmiejąc się sam z swoich słów. Kobieta szturchnęła go w ramię i przewróciła oczami.
- Panna Dominguez, panna - Poprawiła go, a on posłał jej przepraszającą minę.
- Chyba się zaczyna, chodźmy zając miejsce - Oznajmiłam i ruszyłam przed siebie biorąc Val pod rękę. Usłyszałam zawiedziony głos Diego, który poczuł się odtrącony, ale nic nie poradzę, że stęskniłam, się za moją przyjaciółką, cały czas mi ją gdzieś porywa, albo nagrywanie, koncerty i nie ma czasu na spotkania. Chcę się nią nacieszyć jeszcze zanim zacznie się En Vivo.
- A więc Chiara? tak miała na imię ta dziewczyna Rugg'a? - szepnęła do ucha przyjaciółki Baroni.
- Tak, ale to nie istotne - Odparłam, patrząc przed siebie i udając, że nic mnie to nie obchodzi.
- Mogę Ci przyznać, że Wy wyglądaliście razem Ładniej - Skwitowała pewna siebie.
- Valeria! - Upomniałam ją rozkazując palcem - Nigdy nie łącz mnie z tym kretynem - dodałam posyłając jej złowrogi wzrok.
- O czym tak plotkujecie? - Spytał ciekawski Diego, który starał podsłuchiwać się ich zawziętą rozmowę.
- O Tobie - Powiedziała przesłodzonym głosem brunetka.
- O mnie? - Zdziwiony wyszczerzył oczy.
- Nie - Odparłam Krótko a za moment, obie śmiałyśmy się w pół głosu, jednak i tak ktoś z tyłu upomniał nas, abyśmy ściszyły swój ton, tylko Hiszpanowi nie było do śmiechu.
- Nie lubie już Was - Dodał naburmuszony i skrzyżował ręce na piersi.
- Też Cię Kochamy - Odparłyśmy obie, głaskając go po ramieniu.
**
Gdyby na świecie można było wybrać jedną osobę, z którą chce się biec przez życie, bez większego namysłu wybrałabym mojego przyjaciela. Mój opiekun, ciągle jest ze mną, kiedy go potrzebuję i kiedy go nienawidzę. Skąd on wie, kiedy dzieje mi się krzywda ? Jakim cudem pojawia się zawsze kiedy go najbardziej potrzebuję? Może dlatego, że oboje jesteśmy dla siebie ważni? nie tylko pod względem przyjaźni, a może pod nowym uczuciem, które powoli budzi się we mnie? Tylko on wie jak mnie uspokoić, gdy nie umiem sobie poradzić. Gdy lecą mi łzy, on ich nie hamuje. Wie jak odstraszyć lęk przed sceną, jak działać na mój stres. Czasem wydaję mi się, że zna mnie lepiej niż ja samą siebie. Jak mu powiedzieć że jest ważniejszy niż reszta ? Jak wyznać skrywane wewnątrz mnie uczucie ? Jak sprawić, by pokochał mnie tak, jak ja kocham jego ?
Zmęczona runęłam na sofę w naszym wspólnym nagraniowym salonie, ściągnęłam swoje wysokie czarne szpilki i odłożyłam na bok.
- Sukces Cię tak wymęczył? - Spytał Diego podchodząc z sokiem w ręku i siadając na oparciu mebla.
- Daj spokój, nogi mi odpadają a w głowie huczy jak w ulu - Skrzywiłam się na samo wspomnienie. Może i otrzymaliśmy tą złotą upragnioną statuetkę, ale takie gale bywają męczące.
- Odpocznij, idź się połóż do siebie - Powiedział troskliwym głosem.
- Nie dam rady, nie chce mi się - Wymamrotałam.
- Hmmm, mam pewne rozwiązanie - Odpowiedział czochrając się po włosach, był wtedy taki uroczy. Mimo mojego zmęczenia i ledwo otwieranych powiek, zauważyłam jaki jest przystojny z poczochranymi włosami i błyskiem w oku, który zawsze pojawiał się gdy wpadł na genialny pomysł.
Podniosłam brwi do góry i popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. On wstał i po prostu podszedł do mnie i chwycił w pasie unosząc do góry.
- Diego, co ty robisz?! puść mnie, jestem ciężka - Krzyczałam już całkiem przebudzona. W sumie nie mylił się, ocknęłam się i wróciłam do życia po tym jego pomyśle.
- O nie, teraz zaniosę panienkę prosto do jej komnaty - Powiedział niskim tonem i zabawnie poruszył brwiami.
- Serio? co było w tym soku? - Odparłam zrezygnowana - Diego ja mam sukienkę! - krzyknęłam uświadamiając sobie, ze mój tyłek jest cały odsłonięty.
- A ja mam spodnie - Powiedział podirytowany - Wiesz, ze mnie to wcale nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, motywuje mnie do dalszej drogi - Odpowiedział ciepłym głosem przejeżdżając swoimi męskimi dłoniami po moich udach. Popatrzyłam w jego ciemne tęczówki i znów zobaczyłam w nich blask, ale inny od tego co przedtem, ten był szczególny, wyjątkowy, którego wcześniej nie widziałam, albo nie chciałam zauważyć.
- Diego...
- No co? przyjaciele tak nie robią? nie sprawiają sobie przyjemności? - Mruknął dalej jeżdząc swoimi opuszkami palców po moim ciele, że aż wzdrgnęłam i wydałam cichy jęk.
- Diego!
- Valeria - Wypowiedział moje imię z takim ciepłem i pragnieniem jak nigdy wcześniej - Czemu mnie odtrącasz?
- Nie robię tego, jesteśmy przyjaciółmi - Odparłam. Nie mogłam powiedzieć inaczej, nie w tej sytuacji, nie chce niszczyć przyjaźni przez coś co nie ma przyszłości albo choćby przez to, że zachciało mi się go całować. Jest dla mnie zbyt ważny aby go stracić przez swoją głupotę.
***
Jestem gwiazdą, najjaśniejszą. Cały świat mnie wielbi. Mam tysięcy, jak nie miliony fanów. Jestem kimś wielkim. Wystarczyło jedno głupie przesłuchanie, bym stała się rozpoznawalną nastolatką na całym świecie. Chudziutka, świetny styl, i twarz, na który widok ludzie szaleją z zachwytu. Pragną bym zaśpiewała. Głównej roli nigdy nikt nie dostaje przez przypadek. Wybrano mnie, pośród wielu innych dziewczyn. Stałam się serialową Violettą, dziewczyną którą ludzie pragną zeswatać z aktorem grającego Leona. Zawsze ktoś zaczepi mnie na ulicy. Poprosi o autograf i o zdjęcie. Jestem wspaniałą osobą. Nigdy nie miałam zaniżonej samooceny. To dzięki mojej pewności siebie stałam się sławna. Piękna i tajemnicza dziewczyna, którą każdy pragnie poznać. Szłam po wybiegu, miałam kilka sesji zdjęciowych. Coś wewnątrz mnie, ciągle mi mówi, że nie jestem tą odpowiednią, że wokół mnie znajdują się ludzie dużo bardziej uzdolnieni. Mam nad nimi przewagę. Jorge, wśród swych ,,fanek'' jest wzorem, wielkim słodziakiem, i bardzo dobrym aktorem. Oraz Mercedes, dziewczyna jest piękna, trzeba jej przyznać. Wszyscy chłopcy tracą dla niej głowę. Dobrze gra, ma rewelacyjnie wyćwiczoną mimikę twarzy. Jej głos jest bardzo specyficzny, ale ludziom się to podoba, ale jednak nie w dużej mierze. Niby nie przepada za makijażem, ale bardzo często go używa. Znam jej przeszłość, wiem dlaczego nie przywiązuje wagi do ubrania i tego, czy ktoś zacznie o niej plotkować, nawet jeśli będą to miliony ludzi. Rozumiem jej tok myślenia. W ten sposób chce zwrócić na siebie uwagę. Dodaje śmieszne zdjęcia, nagrywa głupie filmiki, nie przywiązuje uwagi do wyglądu. Długo tak nie pociągnie. Świat aż nas woła do góry, do świata sławy. To mnie ludzie kochają. To ja jestem ich wzorcom od mody, i zachowania. Słyszę jak wołają moje imię, innych giną w tłumie. Nie rozumiem dlaczego oni tak mnie ignorują ? Nastolatka też ma szanse na miłość. Żadne z nich nie traktuje mnie na serio, jestem dla nich takim jakimś dzieckiem... Żałuje że nie jestem pełnoletnia, też bym mogła wtedy zapalić jak Mercedes, i niby być ,,fajna''. Za to jestem piękna i chuda. Inne dziewczyny z planu tylko mogą mi pozazdrościć. Niby też są szczupłe, ale nie posiadają tyle gracji, moja figura pasuje do wszystkiego. Czasem czuję się przez nie obgadywana. Doprowadza mnie to do szału, muszę być lepsza, na każdym kroku. Obracam się w ogromnym towarzystwie, ciągle poznaję nowe osoby, mam masę przyjaciół. Nie uważam bym zachowywała się niewłaściwie jak na mój wiek. Pierwszy pocałunek przeżyłam na planie z Jorge'm. Nie chwaliłam się tym, ale on chyba to wyczuł. Drugi z Pablo, serialowym Tomasem. Sądziłam że może będziemy razem, nie ukrywam, bardzo mi się podobał. Na prawie każdym nagłówku gazety pisano o nas, jako parze. Ludzie mówili że się we mnie podkochuję, ale tak nie było. Spotykał się z Mercedes. Bardzo długo trwało nim udało mi się w jakiś sposób rozwalić ich związek. Zrezygnował z dalszego udziału w serialu, ale ja sądzę, że to reżyserowie wykluczyli tego bohatera. Związek rozpadł się przez odległość. Cieszyłam się, gdy Mechi płakała. Nie cierpię udawać jej przyjaciółki, nienawidzę tej dziewczyny. Przed kamerami sobie aż przesadnie słodzimy, za nią, można by rzec iż nasze rozmowy składają się z wyzwisk i obelg. Śmieje się z tego. Jest to dla mnie jakieś dziwne, że tacy ludzie jak oni, nie chcą zadawać się z taką gwiazdą jak ja. Powiadają, że poznali w swoim życiu wyjątkowe osoby. Ja mowie, że odmieniło się moje życie. Oni tylko się uśmiechają i stoją wokół, a ja błyszczę. Martina non stop jest w centrum uwagi, nie może być inaczej. Ruszy już niedługo światowe En Vivo, gdzie znów ja, odegrał główną rolę, reszta, mniej istotne, Ono jest wymyślone dla mnie. Już od małego pracowałam nad swoim głosem. Mercedes jest modelką. Co modeling ma do aktorstwa ? Ona nigdy nie powinna była się pojawić w budynku gdzie odbywały się przesłuchania. Kradnie mi małą cząstkę fanów. Czuję się zagrożona, choć wiem, że nie powinnam. Jorge daje mi do zrozumienia że nigdy ze mną nie będzie. To doprowadza mnie do szału, pragnę udowodnić mu, że potrafię zdobyć każdego, bez względu jak. Mam ułatwione zadanie. Musimy się całować na planie. Gdy to nastaje, wpijam się w jego usta niczym szalona. Moje pocałunki na pewno go pociągają, pożąda ich, ale nie chce się do tego przyznać. Martina, nastolatka pełna pasji. Nikt nie świeci mocniej niż ja.
Gala odbyła się rewelacyjnie. Dostałam nagrodę, za najlepszy serial roku, Mercedes za najlepiej odegraną rolę, a Jorge za najbardziej wielbionego aktora. Ja powinnam dostać te nagrody. Musiałam ustępować im miejsca w moim świetle, które obserwowali ludzie. Co ta Mechi ma w sobie takiego, czego nie mam ja ? Przecież to ona jest ta złą, wredną blondynką która usiłuje wyrzucić mnie ze studia !
Gubię się.
Mylę życie z serialem. Wydaje mi się, że każdy kto odgrywa serialową rolę, w rzeczywistości jest taki sam. Nie mylę się przecież. Znów im pokażę jaką mam nad nimi władzę. Muszę pozbyć się Mercedes. Nie mogę sprawić by ją zwolniono, ale mogę sprawić by sama odeszła. Mój pomysł ze swataniem jej z Ruggero nie poskutkował. Poradziła sobie z tym zadaniem, aż za dobrze. Na koncertach które mamy rozegrać, ludzie będą czekać na mnie. Będą wołać moje imię. Z Ludmiły publiczność będzie się wyśmiewać. Kolejne pocałunki z Leonem. Przekonam go do siebie. Sprawię że zapragnie mnie tak mocno, że zapomni o tej całej swojej dziewczynie. Jestem zimnym lodowcem, który każdy może oglądać tylko z zewnątrz, bo do środka nigdy się nie dostanie.
Otworzyłam drzwi swojego mieszkania, i rzuciłam klucze na szklaną ławę. Byłam wykończona. W domu jak zwykle nikogo nie było. Udałam się szerokim korytarzem do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, i nie zamierzałam reagować na nic. Zrzuciłam z siebie ubranie, które starannie dopasowałam na dzisiejszą galę, i weszłam pod prysznic. Puściłam kurek z ciepłą wodą. Chciałam się jakoś obudzić, bo robiłam się senna. Cały makijaż, który namalowała mi moja kosmetyczka, właśnie spływał sobie w dół. Tyle pracy ktoś w to włożył, żebym ja mogła się pokazać w dwie, góra trzy godziny, a następnie to zmyć. To jest czasami takie męczące. Wstawanie odpowiednio wcześnie, szykowanie się do pracy, a w pracy co mnie czeka ? oczywiście kolejna maska i ubrania, i makijaż, i garderobiana, i tak w kółko. Uczenie się choreografii i uczenie się tekstu. Jeszcze żebym miała z tego jakąś przyjemność, jak na początku, gdy po raz pierwszy stanęłam za kamerą. Wyszłam spod prysznica i owinęłam ciało turkusowym ręcznikiem. Włosy zwinęłam w turban, i trzecim ręcznikiem wytarłam zaparowane lustro. Spojrzałam znów na siebie. Nikt nie wie o tym że mam pieprzyka nad wargą. Nikt nie widział moich małych syfków na twarzy. Widzę swój rumieniec, który mam przyjemność oglądać tylko wieczorami, samotnie. Nawet moi rodzice nie widują mnie bez makijażu. Muszę się malować. Jestem brzydką szesnastolatką. Jeśli tego nie zrobię, ludzie nie będą chcieli ze mną rozmawiać. Będą widzieć jak brzydkie jest moje ciało, i już nie będą się mną tak zachwycać. Nie jestem tak piękna jak Mercedes. Zawsze mogę powiedzieć wprost co myślę, co czuję, gdy widzę prawdziwą siebie przed lustrem. Ale nawet moje lustrzane odbicie nie jest szczere. Non stop mam na sobie minę, którą ciągle noszę publicznie. Uśmiecham się, ukazuję moje ,,równe'' białe ząbki.
- Powiedzmy sobie wprost Martina, ten jeden jedyny raz. - Zaczęłam. -Spędzasz przed lustrem więcej czasu, niż na rozmowie z ludźmi. Malujesz się tak cholernie mocno, by ukryć swe kompleksy. Nie jesteś najwspanialsza, nie jesteś najpiękniejsza. Każdy kto się pomaluje będzie ,,piękny'', ty taka nie jesteś. Maskujesz się. Chowasz się, bo to ci się spodobało. Przyzwyczaiłaś ludzi do takiego widoku, więc czego od innych wymagasz ? Powinnaś była być inna. Kiedyś taka nie byłaś. Świat ,,mega gwiazdy'' cię przerósł, i straciłaś prawdziwą siebie. - Głęboko westchnęłam. - Nikt tak na prawdę mnie nie zna. Nie zamierzam komukolwiek ukazać swej prawdziwej twarzy. Ludzie są egoistami. Tylko czyhają aż popełnisz jakiś podstawowy błąd, i cię zgnębią. Ze swojej wysokiej pozycji, natychmiastowo wylądujesz na ostatnim miejscu. - Ponownie westchnęłam. Tym razem już na siebie nie spoglądałam. Umyłam zęby, ubrałam się w moją szarą piżamę, brudne ciuchy wrzuciłam do kosza na pranie. Zgasiłam światło i wyszłam ze swoje łazienki. W moim pokoju było pełno mnie. Uśmiechnęłam się. Tylko tu, mogę być sobą. Włączyłam głośno muzykę i siadłam na łóżku z notesem i kolorowymi karteczkami samoprzylepnymi.
- Mercedes Lambre, jest kretynką. -Napisałam i oderwałam jedną od reszty. Przypięłam ją na przeciwnej ścianie mojego łóżka. To był mój sposób na pozbycie się uporczywych myśli i nerwów. Nikt tego nie zobaczy, bo nie zapraszam do siebie znajomych z ekipy. Może i wypowiadam jej te słowa w twarz, ale te karteczki również w jakiś dziwny sposób mnie uspokajają.
- Jorge Blanco jest IDIOTĄ ! -Wylałam w to zdanie tyle złości. Przypomniała mi się dosłownie każda z nim rozmowa. Dlaczego on mnie nie chce ? Gdyby jego dziewczyna stała się zazdrosna, często by się kłócili, a to, doprowadziłoby w końcu do ich rozstania. Kolejny świetny pomysł do kolekcji. Zacznę już od jutra. Zniszczę jego związek, i wtedy będzie miał wolną drogę do mnie. Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej ? Przecież to oczywiste, że czeka tylko aż to zrobię, on mnie pragnie. Zrobię wszystko, by osiągnąć obrany cel.
- Wiesz, zdążyłam zauważyć. Bidulka nie wie w co się pakuje - Powiedziałam z udawanym współczuciem, mierząc wzrokiem tę jego modeleczkę, po której minie widać było, że jakoś specjalnie się tym nie przejęła.
- Daruj sobie te komplemenciki - Odparł mrużąc oczy i wydymając wargi.
- Uczę się od najlepszych - Syknęłam z takim samym jadem jak przy powitaniu.
On puścił dłoń brunetki i podszedł krok w moją stronę. Czując jego piękną woń, zrobiło mi się gorąco, a bicie serca przyspieszyło o kilka sekund. Popatrzyłam w jego ciemne oczy i przełknęłam ślinę, starając się nie poznać po sobie skrępowania i nagłego przypływu ciepła, które zawsze towarzyszyło mi gdy był obok, na planie, czy też po prostu gdy koło mnie stał. Jest idiotą i dupkiem fakt, ale trzeba mu przyznać plusik za urodę i pociąg.
- Może grzeczniej? - Spytał a raczej rozkazał, stawiając na końcu zdania ledwo wyczuwalny znak zapytania. Jego wzrok spoczął na moich ustach, zauważyłam to podnosząc głowę lekko do góry, muszę pokazać mu, że się go nie boję i że potrafię się mu postawić.
- No właśnie słuchaj się mojego ukochanego - Wtrąciła się ta cała Chiara podchodząc do Rugg'a. Chwyciła go za rękę, a mnie posłała dumny uśmiech. Brunet jednak nie zareagował, nie odwrócił się w jej stronę, wciąż bacznie obserwował moją twarz i posturę.
- A kim ty jesteś żeby mówić mi kogo mam się słuchać i co robić?! Bycie dziewczyną tego idioty, nie przywilewuje Cię do rozkazywania innym - Powiedziałam podirytowana i wkurzona jej reakcją. Za kogo ona się uważa? Pępek świata?
- Nie obrażaj, proszę mnie i Chiary, bo od dziś będziesz ją widywać częściej - Odpowiedział z tym swoim szyderczym uśmieszkiem i ocknął się z amoku bacznego przyglądania się mojej osobie. Gdyby nie zbliżający się do nas Diego i Vale, pewnie bym pożarła go wzrokiem i zakopała w ogródku. Co on sobie w ogóle wyobraża, ma dziewczynę okej, ale to nie powód, żeby pchać ją tam gdzie nikt jej nie chce.
- Cześć Wszystkim - Odpowiedzieli zgodnie, jak zawsze zresztą. Oni byli przykładem prawdziwej przyjaźni męsko - damskiej, a skąd to wiem? Valeria od kiedy pamiętam jest moją przyjaciółką, znałyśmy się jeszcze przed kastingami do pierwszej części serialu, wiem, że mogę jej zaufać w tym całym pokręconym świecie show biznesu. Z Diego, też mam dobre kontakty, nawet bardzo dobre, ale na tym koniec, widzę jak patrzy na Val i wiem, że kiedyś coś z tego będzie albo raczej już jest. Jest typem mężczyzny, który dla swoich bliskich zrobi wszystko, jest takim naszym starszym serialowym bratem, i co najważniejsze mimo iż przyjaźni się z Ruggiem, jest całkiem inny, nie tak bezczelny i zarozumiały jak On. Przerwałam swoje analizy, gdyż Vale właśnie cmoknęła mnie w policzek.
- To Chiara, moja... - Przerwał ciszę, która panowała od przyjścia przyjaciół, jednak nie dane mu było dokończyć.
- Tak wiemy, twoja dziewczyna. Naprawdę aż tak się tym szczycisz, że jakaś płeć przeciwna Cię zechciała? - Wymamrotałam znudzona. Brunet popatrzył na mnie spod byka, otworzył usta chcąc coś powiedzieć, jednak zrezygnował i przymknął swoje wargi.
- Zdenerwowani? - Spytał Diego, przerywając nie miłą atmosferę.
- Nie bardzo - Skwitowała Vale opierając się na moim ramieniu.
- Jak zwykle odważna, nieustraszona pani Baroni - Utwierdził nas w przekonaniu Dominguez,śmiejąc się sam z swoich słów. Kobieta szturchnęła go w ramię i przewróciła oczami.
- Panna Dominguez, panna - Poprawiła go, a on posłał jej przepraszającą minę.
- Chyba się zaczyna, chodźmy zając miejsce - Oznajmiłam i ruszyłam przed siebie biorąc Val pod rękę. Usłyszałam zawiedziony głos Diego, który poczuł się odtrącony, ale nic nie poradzę, że stęskniłam, się za moją przyjaciółką, cały czas mi ją gdzieś porywa, albo nagrywanie, koncerty i nie ma czasu na spotkania. Chcę się nią nacieszyć jeszcze zanim zacznie się En Vivo.
- A więc Chiara? tak miała na imię ta dziewczyna Rugg'a? - szepnęła do ucha przyjaciółki Baroni.
- Tak, ale to nie istotne - Odparłam, patrząc przed siebie i udając, że nic mnie to nie obchodzi.
- Mogę Ci przyznać, że Wy wyglądaliście razem Ładniej - Skwitowała pewna siebie.
- Valeria! - Upomniałam ją rozkazując palcem - Nigdy nie łącz mnie z tym kretynem - dodałam posyłając jej złowrogi wzrok.
- O czym tak plotkujecie? - Spytał ciekawski Diego, który starał podsłuchiwać się ich zawziętą rozmowę.
- O Tobie - Powiedziała przesłodzonym głosem brunetka.
- O mnie? - Zdziwiony wyszczerzył oczy.
- Nie - Odparłam Krótko a za moment, obie śmiałyśmy się w pół głosu, jednak i tak ktoś z tyłu upomniał nas, abyśmy ściszyły swój ton, tylko Hiszpanowi nie było do śmiechu.
- Nie lubie już Was - Dodał naburmuszony i skrzyżował ręce na piersi.
- Też Cię Kochamy - Odparłyśmy obie, głaskając go po ramieniu.
**
Gdyby na świecie można było wybrać jedną osobę, z którą chce się biec przez życie, bez większego namysłu wybrałabym mojego przyjaciela. Mój opiekun, ciągle jest ze mną, kiedy go potrzebuję i kiedy go nienawidzę. Skąd on wie, kiedy dzieje mi się krzywda ? Jakim cudem pojawia się zawsze kiedy go najbardziej potrzebuję? Może dlatego, że oboje jesteśmy dla siebie ważni? nie tylko pod względem przyjaźni, a może pod nowym uczuciem, które powoli budzi się we mnie? Tylko on wie jak mnie uspokoić, gdy nie umiem sobie poradzić. Gdy lecą mi łzy, on ich nie hamuje. Wie jak odstraszyć lęk przed sceną, jak działać na mój stres. Czasem wydaję mi się, że zna mnie lepiej niż ja samą siebie. Jak mu powiedzieć że jest ważniejszy niż reszta ? Jak wyznać skrywane wewnątrz mnie uczucie ? Jak sprawić, by pokochał mnie tak, jak ja kocham jego ?
Zmęczona runęłam na sofę w naszym wspólnym nagraniowym salonie, ściągnęłam swoje wysokie czarne szpilki i odłożyłam na bok.
- Sukces Cię tak wymęczył? - Spytał Diego podchodząc z sokiem w ręku i siadając na oparciu mebla.
- Daj spokój, nogi mi odpadają a w głowie huczy jak w ulu - Skrzywiłam się na samo wspomnienie. Może i otrzymaliśmy tą złotą upragnioną statuetkę, ale takie gale bywają męczące.
- Odpocznij, idź się połóż do siebie - Powiedział troskliwym głosem.
- Nie dam rady, nie chce mi się - Wymamrotałam.
- Hmmm, mam pewne rozwiązanie - Odpowiedział czochrając się po włosach, był wtedy taki uroczy. Mimo mojego zmęczenia i ledwo otwieranych powiek, zauważyłam jaki jest przystojny z poczochranymi włosami i błyskiem w oku, który zawsze pojawiał się gdy wpadł na genialny pomysł.
Podniosłam brwi do góry i popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. On wstał i po prostu podszedł do mnie i chwycił w pasie unosząc do góry.
- Diego, co ty robisz?! puść mnie, jestem ciężka - Krzyczałam już całkiem przebudzona. W sumie nie mylił się, ocknęłam się i wróciłam do życia po tym jego pomyśle.
- O nie, teraz zaniosę panienkę prosto do jej komnaty - Powiedział niskim tonem i zabawnie poruszył brwiami.
- Serio? co było w tym soku? - Odparłam zrezygnowana - Diego ja mam sukienkę! - krzyknęłam uświadamiając sobie, ze mój tyłek jest cały odsłonięty.
- A ja mam spodnie - Powiedział podirytowany - Wiesz, ze mnie to wcale nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, motywuje mnie do dalszej drogi - Odpowiedział ciepłym głosem przejeżdżając swoimi męskimi dłoniami po moich udach. Popatrzyłam w jego ciemne tęczówki i znów zobaczyłam w nich blask, ale inny od tego co przedtem, ten był szczególny, wyjątkowy, którego wcześniej nie widziałam, albo nie chciałam zauważyć.
- Diego...
- No co? przyjaciele tak nie robią? nie sprawiają sobie przyjemności? - Mruknął dalej jeżdząc swoimi opuszkami palców po moim ciele, że aż wzdrgnęłam i wydałam cichy jęk.
- Diego!
- Valeria - Wypowiedział moje imię z takim ciepłem i pragnieniem jak nigdy wcześniej - Czemu mnie odtrącasz?
- Nie robię tego, jesteśmy przyjaciółmi - Odparłam. Nie mogłam powiedzieć inaczej, nie w tej sytuacji, nie chce niszczyć przyjaźni przez coś co nie ma przyszłości albo choćby przez to, że zachciało mi się go całować. Jest dla mnie zbyt ważny aby go stracić przez swoją głupotę.
***
Jestem gwiazdą, najjaśniejszą. Cały świat mnie wielbi. Mam tysięcy, jak nie miliony fanów. Jestem kimś wielkim. Wystarczyło jedno głupie przesłuchanie, bym stała się rozpoznawalną nastolatką na całym świecie. Chudziutka, świetny styl, i twarz, na który widok ludzie szaleją z zachwytu. Pragną bym zaśpiewała. Głównej roli nigdy nikt nie dostaje przez przypadek. Wybrano mnie, pośród wielu innych dziewczyn. Stałam się serialową Violettą, dziewczyną którą ludzie pragną zeswatać z aktorem grającego Leona. Zawsze ktoś zaczepi mnie na ulicy. Poprosi o autograf i o zdjęcie. Jestem wspaniałą osobą. Nigdy nie miałam zaniżonej samooceny. To dzięki mojej pewności siebie stałam się sławna. Piękna i tajemnicza dziewczyna, którą każdy pragnie poznać. Szłam po wybiegu, miałam kilka sesji zdjęciowych. Coś wewnątrz mnie, ciągle mi mówi, że nie jestem tą odpowiednią, że wokół mnie znajdują się ludzie dużo bardziej uzdolnieni. Mam nad nimi przewagę. Jorge, wśród swych ,,fanek'' jest wzorem, wielkim słodziakiem, i bardzo dobrym aktorem. Oraz Mercedes, dziewczyna jest piękna, trzeba jej przyznać. Wszyscy chłopcy tracą dla niej głowę. Dobrze gra, ma rewelacyjnie wyćwiczoną mimikę twarzy. Jej głos jest bardzo specyficzny, ale ludziom się to podoba, ale jednak nie w dużej mierze. Niby nie przepada za makijażem, ale bardzo często go używa. Znam jej przeszłość, wiem dlaczego nie przywiązuje wagi do ubrania i tego, czy ktoś zacznie o niej plotkować, nawet jeśli będą to miliony ludzi. Rozumiem jej tok myślenia. W ten sposób chce zwrócić na siebie uwagę. Dodaje śmieszne zdjęcia, nagrywa głupie filmiki, nie przywiązuje uwagi do wyglądu. Długo tak nie pociągnie. Świat aż nas woła do góry, do świata sławy. To mnie ludzie kochają. To ja jestem ich wzorcom od mody, i zachowania. Słyszę jak wołają moje imię, innych giną w tłumie. Nie rozumiem dlaczego oni tak mnie ignorują ? Nastolatka też ma szanse na miłość. Żadne z nich nie traktuje mnie na serio, jestem dla nich takim jakimś dzieckiem... Żałuje że nie jestem pełnoletnia, też bym mogła wtedy zapalić jak Mercedes, i niby być ,,fajna''. Za to jestem piękna i chuda. Inne dziewczyny z planu tylko mogą mi pozazdrościć. Niby też są szczupłe, ale nie posiadają tyle gracji, moja figura pasuje do wszystkiego. Czasem czuję się przez nie obgadywana. Doprowadza mnie to do szału, muszę być lepsza, na każdym kroku. Obracam się w ogromnym towarzystwie, ciągle poznaję nowe osoby, mam masę przyjaciół. Nie uważam bym zachowywała się niewłaściwie jak na mój wiek. Pierwszy pocałunek przeżyłam na planie z Jorge'm. Nie chwaliłam się tym, ale on chyba to wyczuł. Drugi z Pablo, serialowym Tomasem. Sądziłam że może będziemy razem, nie ukrywam, bardzo mi się podobał. Na prawie każdym nagłówku gazety pisano o nas, jako parze. Ludzie mówili że się we mnie podkochuję, ale tak nie było. Spotykał się z Mercedes. Bardzo długo trwało nim udało mi się w jakiś sposób rozwalić ich związek. Zrezygnował z dalszego udziału w serialu, ale ja sądzę, że to reżyserowie wykluczyli tego bohatera. Związek rozpadł się przez odległość. Cieszyłam się, gdy Mechi płakała. Nie cierpię udawać jej przyjaciółki, nienawidzę tej dziewczyny. Przed kamerami sobie aż przesadnie słodzimy, za nią, można by rzec iż nasze rozmowy składają się z wyzwisk i obelg. Śmieje się z tego. Jest to dla mnie jakieś dziwne, że tacy ludzie jak oni, nie chcą zadawać się z taką gwiazdą jak ja. Powiadają, że poznali w swoim życiu wyjątkowe osoby. Ja mowie, że odmieniło się moje życie. Oni tylko się uśmiechają i stoją wokół, a ja błyszczę. Martina non stop jest w centrum uwagi, nie może być inaczej. Ruszy już niedługo światowe En Vivo, gdzie znów ja, odegrał główną rolę, reszta, mniej istotne, Ono jest wymyślone dla mnie. Już od małego pracowałam nad swoim głosem. Mercedes jest modelką. Co modeling ma do aktorstwa ? Ona nigdy nie powinna była się pojawić w budynku gdzie odbywały się przesłuchania. Kradnie mi małą cząstkę fanów. Czuję się zagrożona, choć wiem, że nie powinnam. Jorge daje mi do zrozumienia że nigdy ze mną nie będzie. To doprowadza mnie do szału, pragnę udowodnić mu, że potrafię zdobyć każdego, bez względu jak. Mam ułatwione zadanie. Musimy się całować na planie. Gdy to nastaje, wpijam się w jego usta niczym szalona. Moje pocałunki na pewno go pociągają, pożąda ich, ale nie chce się do tego przyznać. Martina, nastolatka pełna pasji. Nikt nie świeci mocniej niż ja.
Gala odbyła się rewelacyjnie. Dostałam nagrodę, za najlepszy serial roku, Mercedes za najlepiej odegraną rolę, a Jorge za najbardziej wielbionego aktora. Ja powinnam dostać te nagrody. Musiałam ustępować im miejsca w moim świetle, które obserwowali ludzie. Co ta Mechi ma w sobie takiego, czego nie mam ja ? Przecież to ona jest ta złą, wredną blondynką która usiłuje wyrzucić mnie ze studia !
Gubię się.
Mylę życie z serialem. Wydaje mi się, że każdy kto odgrywa serialową rolę, w rzeczywistości jest taki sam. Nie mylę się przecież. Znów im pokażę jaką mam nad nimi władzę. Muszę pozbyć się Mercedes. Nie mogę sprawić by ją zwolniono, ale mogę sprawić by sama odeszła. Mój pomysł ze swataniem jej z Ruggero nie poskutkował. Poradziła sobie z tym zadaniem, aż za dobrze. Na koncertach które mamy rozegrać, ludzie będą czekać na mnie. Będą wołać moje imię. Z Ludmiły publiczność będzie się wyśmiewać. Kolejne pocałunki z Leonem. Przekonam go do siebie. Sprawię że zapragnie mnie tak mocno, że zapomni o tej całej swojej dziewczynie. Jestem zimnym lodowcem, który każdy może oglądać tylko z zewnątrz, bo do środka nigdy się nie dostanie.
Otworzyłam drzwi swojego mieszkania, i rzuciłam klucze na szklaną ławę. Byłam wykończona. W domu jak zwykle nikogo nie było. Udałam się szerokim korytarzem do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, i nie zamierzałam reagować na nic. Zrzuciłam z siebie ubranie, które starannie dopasowałam na dzisiejszą galę, i weszłam pod prysznic. Puściłam kurek z ciepłą wodą. Chciałam się jakoś obudzić, bo robiłam się senna. Cały makijaż, który namalowała mi moja kosmetyczka, właśnie spływał sobie w dół. Tyle pracy ktoś w to włożył, żebym ja mogła się pokazać w dwie, góra trzy godziny, a następnie to zmyć. To jest czasami takie męczące. Wstawanie odpowiednio wcześnie, szykowanie się do pracy, a w pracy co mnie czeka ? oczywiście kolejna maska i ubrania, i makijaż, i garderobiana, i tak w kółko. Uczenie się choreografii i uczenie się tekstu. Jeszcze żebym miała z tego jakąś przyjemność, jak na początku, gdy po raz pierwszy stanęłam za kamerą. Wyszłam spod prysznica i owinęłam ciało turkusowym ręcznikiem. Włosy zwinęłam w turban, i trzecim ręcznikiem wytarłam zaparowane lustro. Spojrzałam znów na siebie. Nikt nie wie o tym że mam pieprzyka nad wargą. Nikt nie widział moich małych syfków na twarzy. Widzę swój rumieniec, który mam przyjemność oglądać tylko wieczorami, samotnie. Nawet moi rodzice nie widują mnie bez makijażu. Muszę się malować. Jestem brzydką szesnastolatką. Jeśli tego nie zrobię, ludzie nie będą chcieli ze mną rozmawiać. Będą widzieć jak brzydkie jest moje ciało, i już nie będą się mną tak zachwycać. Nie jestem tak piękna jak Mercedes. Zawsze mogę powiedzieć wprost co myślę, co czuję, gdy widzę prawdziwą siebie przed lustrem. Ale nawet moje lustrzane odbicie nie jest szczere. Non stop mam na sobie minę, którą ciągle noszę publicznie. Uśmiecham się, ukazuję moje ,,równe'' białe ząbki.
- Powiedzmy sobie wprost Martina, ten jeden jedyny raz. - Zaczęłam. -Spędzasz przed lustrem więcej czasu, niż na rozmowie z ludźmi. Malujesz się tak cholernie mocno, by ukryć swe kompleksy. Nie jesteś najwspanialsza, nie jesteś najpiękniejsza. Każdy kto się pomaluje będzie ,,piękny'', ty taka nie jesteś. Maskujesz się. Chowasz się, bo to ci się spodobało. Przyzwyczaiłaś ludzi do takiego widoku, więc czego od innych wymagasz ? Powinnaś była być inna. Kiedyś taka nie byłaś. Świat ,,mega gwiazdy'' cię przerósł, i straciłaś prawdziwą siebie. - Głęboko westchnęłam. - Nikt tak na prawdę mnie nie zna. Nie zamierzam komukolwiek ukazać swej prawdziwej twarzy. Ludzie są egoistami. Tylko czyhają aż popełnisz jakiś podstawowy błąd, i cię zgnębią. Ze swojej wysokiej pozycji, natychmiastowo wylądujesz na ostatnim miejscu. - Ponownie westchnęłam. Tym razem już na siebie nie spoglądałam. Umyłam zęby, ubrałam się w moją szarą piżamę, brudne ciuchy wrzuciłam do kosza na pranie. Zgasiłam światło i wyszłam ze swoje łazienki. W moim pokoju było pełno mnie. Uśmiechnęłam się. Tylko tu, mogę być sobą. Włączyłam głośno muzykę i siadłam na łóżku z notesem i kolorowymi karteczkami samoprzylepnymi.
- Mercedes Lambre, jest kretynką. -Napisałam i oderwałam jedną od reszty. Przypięłam ją na przeciwnej ścianie mojego łóżka. To był mój sposób na pozbycie się uporczywych myśli i nerwów. Nikt tego nie zobaczy, bo nie zapraszam do siebie znajomych z ekipy. Może i wypowiadam jej te słowa w twarz, ale te karteczki również w jakiś dziwny sposób mnie uspokajają.
- Jorge Blanco jest IDIOTĄ ! -Wylałam w to zdanie tyle złości. Przypomniała mi się dosłownie każda z nim rozmowa. Dlaczego on mnie nie chce ? Gdyby jego dziewczyna stała się zazdrosna, często by się kłócili, a to, doprowadziłoby w końcu do ich rozstania. Kolejny świetny pomysł do kolekcji. Zacznę już od jutra. Zniszczę jego związek, i wtedy będzie miał wolną drogę do mnie. Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej ? Przecież to oczywiste, że czeka tylko aż to zrobię, on mnie pragnie. Zrobię wszystko, by osiągnąć obrany cel.
~,,~
Se przyszłyśmy znów, se Maja i Marcela. Witamy Was bardzo serdecznie z pierwszym rozdziałem. Tak wiemy miał być w tygodniu, a nie w weekend, ale se Marcela ciul taka jest, sie jaramy teraz ksiażką i Ruchi *.* i se tak wyszło. Ale nadrobimy :).
Więc tak pierwszy rozdział? hmmm Ja jestem z niego zadowolona, bo wspólnymi siłami wyszło coś takiego, Marcela se jak Marcela, jej się podoba wszystko, temu ciulowi. Obiecujemy, że w następnym będzie więcej i więcej wątków jak i akcji ;).
,,Maju, kochanie, przepraszam cię bardzo że mam ferie.''
,,Maju, kochanie, przepraszam cię bardzo że mam ferie.''
Czekajcie a będzie Wam dane.
Hmm co by tu jeszcze?
Kochamy Was:)
Dziękujemy za każde miłe słowa ;**
I Trzymajcie się mocnoo.
Se Wariatki <3