niedziela, 4 stycznia 2015

Promowanie + wyjaśnienia :)




Witajcie Gwiazdki kochane ;*!
Nie piszę tutaj bez powodu, chciałabym Was serdecznie zaprosić na mojego bloga, który dał mi wielkiego powera --- > Mil Vidas Atras. 
Chciałam Wam również usprawiedliwić i siebie i Marcele, nie pisałyśmy tutaj bardzo długo z powodów osobistych, potem obiecałyśmy rozdział i tak się stało, że do teraz go nie ma.
Przepraszam w imieniu swoim i Marceli, rozdział 4 jest już utworzony i  będzie nosić nazwę"Mentiras" czyli "Kłamstwa", niebawem się pojawi rozdział jak i nowy wygląd, którego nie mogę przeboleć, aż serce boli jak sie patrzy na taki nagłówek ;/
Także, Przepraszamy, Dziękujęmy, Zapraszam i Do zobaczenia ;)


Maja.

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 3 ,,Amor ?''



          Ruszyć wraz z czasem jest tak łatwo ? Uciekamy od czegoś co tak naprawdę jest naszym szczęściem. Wypieramy się rzeczy które nas pociągają. Liczy się to, co pomyślą inni a nie my. Życie codziennie uczy nowych rzeczy i ofiarowuje szczęście. Każdy dzień rozpoczyna się inaczej, ale wieczór szykuje ciekawe niespodzianki. Jest dobrze, jest miłość i jest szczęście, gdy nagle pojawia się ogromna przeszkoda zła i ciemności. Uciec się nie da, czeka nas ogromne starcie, tylko czy jesteśmy na nie gotowi ?



          Byłam strasznie zmęczona podróżą. Moje włosy były w nie ładzie, ja cała taka byłam. Gdzieś w głowie miałam przeczucie że czegoś nie zabrałam i co chwila zaglądałam do torby i studiowałam na nowo wszystkie zabrane rzeczy. Zastanawiam się, jakbym samą siebie oceniła gdybym przyjrzała się sobie z boku ? Na pewno nie byłabym w stosunku co do siebie za bardzo wyrozumiała. Mogłabym powiedzieć same okropne rzeczy, ale wtedy, kim żeż bym była ? Sobą w innej postaci ? Jakąś piękną modelką ? Czy mogę nienawidzić samej siebie ? Jakbym się zachowała, gdyby moja dusza nagle zniknęła ? Gdybym odeszła.... Życie jest jedno, za młodu strach jest umierać, jednakże z czasem, wszystko się zmienia. Czyhać mają na mnie wyzwania, niebezpieczny świat. Chcę stoczyć walkę o swój dorobek życia. Ciągle chcę tylko walczyć. Nie chcę tracić siebie, swojego ja - bo gdy zniknę, jeszcze nieraz pożałuję że chciałam być inna, niż taka, jaka naprawdę jestem. Tak właśnie minęła mi cała droga, na rozmyślaniu, wtulaniu się w Xabiego i oglądanie naszych gołąbeczków śliniących się dosłownie wszędzie. Jak można tak odnosić się ze swoją ,,miłością'' ? Przecież ta gówniara zaraz kopnie go w cztery litery i znajdzie sobie młodszego, i bardziej znanego w show biznesie. Czy on tego nie widzi ? Jest na serio tak tępy ? Czy może jest szczęśliwy że jakakolwiek zechciała go za ten paskudny charakter ? Obstawiłabym oba. Przyjrzałam się dokładnie postawie tej jakże naturalnej dziewczyny. Modeleczka o której jakoś nie szczególnie wcześniej mówiono. A tu proszę bardzo, odkąd ich związek został ogłoszony, nagle taka znana się stała, i ma normalnie udział w tylu kampaniach - żałosne. Pierwsze przypuszczenia się sprawdzają. Jej minki. Tak mnie one denerwują, że normalnie gdy widzę te jej pozy do zdjęć to wychodzę z siebie i staję obok. Obrzydliwa, jeszcze jakby te usta botoksu nie miały. To jeszcze nie jest takie najgorsze. Najbardziej bawi mnie jak ona się porusza. Normalnie ludzie nie kołysają tak swoimi pośladkami, i nie machają tak sobą ! 


♣♣♣

          Od samego koncertu byłam bardzo zdenerwowana. Był on wielkim sukcesem, ludzie na nasz widok płakali, cieszyli się, dobrze się czułam z myślą, że moja obecność jest dla innych aż tak ważna, i może wywołać tak ogromne emocje. Xabi siedział ze mną w pokoju, i przypatrywał się jak krzątam się w tę i z powrotem, poszukując zapodzianej prze zemnie rzeczy. Była dla mnie bardzo istotna.
  - Może ci pomóc ? - Słodko zapytał. Nie chciałam by przebywał w tym pomieszczeniu choćby chwilę dłużej. Robiło się coraz później, a wiadome było co by się stało, gdyby oznajmił że jest śpiący. Musiałabym zaproponować mu nocowanie ze mną, a on sprytnie by to wykorzystał. Tyle, że ja byłam sprytniejsza, i na czas przypomniałam sobie gdzie jest poszukiwana rzecz. 
  - Nie chcę być nie miła, ale powinieneś pójść już do siebie, muszę porządnie się wyspać. - Zbliżył się do mnie, niebezpiecznie blisko. Delikatnie mnie pocałował, chcąc mnie złamać, ale ja byłam silna. Pozwoliłam mu zaledwie na parę całusów, wyjątkowo się przy tym męcząc. 
  - Xabi, do jutra. - Musnęłam jego policzka i wyszłam z pokoju, a on zaraz po mnie. Usłyszałam jak zatrzaskuje drzwi swojego pokoju, i odetchnęłam z ulgą. 
          Nigdzie nie mogłam znaleźć jednej torby, gdzie znajdowała się moja piżama z kosmetyczką. Ubrana w samą bieliznę, narzuciłam na siebie różowy szlafroczek, i po cichu zeszłam na dół, mając nadzieję że w tym stroju nikogo nie napotkam. Było już bardzo późno, zapewne każdy już spał, tylko ja musiałam szukać sobie atrakcji, bo wcześniej nie pomyślałam. W ciemnym korytarzu, starałam się dostrzec imiona na tabliczkach drzwi. Minęłam garderobę dziewczyn i chłopców, i zmierzałam w kierunku mojej i Martiny. Już myślałam że uda mi się wyjść zwycięsko dostać do środka, ale ujrzałam sylwetkę mojego wroga, który przystanął niedaleko mnie. Miał na sobie same bokserki, i szarą, obcisłą koszulkę, która podkreślała jego umięśnienie. Ten widok odciągał mnie od wszystkich myśli, no ale on oczywiście musiał zacząć. 
  - Nie powinnaś być w pokoju z Xabim ? - Zapytał mierząc mnie wzrokiem od góry w dół. Nieco zawstydzona zakryłam się staranniej materiałem. Dlaczego musiałam trafić na niego ? To ja tutaj byłam kobietą, to ja powinnam go pociągać, nie na odwrót.
  - Xabi czeka aż wrócę do pokoju ze swoją kosmetyczką. - Potrząsnął rozbawiony brwiami. 
  - A jak twoja noc z Chiarą ? - Dogryzłam się. 
  - Miałaś rację, Chiara to jeszcze dziecko. - Ciężko westchnął, i ukazał mi część jego emocji. 
          Jego wzrok spoczął na moich ustach. Wpatrywał się w nie tak, jakby były jakimś soczystym owocem. Moje serce zaczęło gwałtownie bić. Nie wiedząc czemu, moje ciało zaczęło się strasznie rozgrzewać. Przyjrzałam się jego wyrazowi twarzy, wyrażała pożądanie ? Czułam żar jego ciała, napierało na moje, i zawładnęło moim oddechem. Głuchą ciszę, przerywałam tylko ja, dysząc jak jakaś idiotka z nieznanego powodu. Sądziłam że zaraz wyskoczy z jakimś głupim komentarzem, ale ciągle wpatrywał się tylko w moje usta. Chciałam się opanować, czułam się bardzo niekomfortowo. Przygryzłam dolną wargę, a Ruggero jakby cicho jęknął. Nie mogłam odczytać jego intencji. Nic sensownego nie przychodziło mi do głowy, chciałam wiedzieć o co chodzi, ale sama nie byłam wstanie nad sobą zapanować. Spojrzeliśmy sobie w oczy, i w ułamkach sekundy, rzuciliśmy się na siebie. Nasze spragnione usta, aż wrzały, i ciągle nie miały dość. Wplątałam palce w jego włosy na karku, a on przyciskał mnie do siebie. 
          Nagle przestaliśmy.
  - Nienawidzę cię. - Wydyszałam, zaciskając palce na jego koszulce, usiłując złapać oddech. Ciągle nie miałam dość. W tej samej chwili, ponownie wpiliśmy się w swoje usta. Przycisnął mnie do drzwi, i lekko uniósł moją lewą nogę. Muskał ustami mojej szyi, i wsadził swoją dłoń pod mój szlafroczek. Jęknęłam, i dopadłam ponownie jego ust. Otworzyłam drzwi łokciem, nie przerywając gry. Ruggero zamknął drzwi na klucz, i podniósł mnie za moje pośladki. Usadowił mnie na toaletce, a wszystko co znajdowało się na niej, pospadało na podłogę. Nie słyszałam tego huku, za bardzo wciągnął mnie Ruggero. 
          Zdjął ze mnie szlafrok i rzucił go gdzieś w bok. Siłą swoich palców, stargałam przód jego koszulki. Musiało go to strasznie podniecić, bo zaczął napierać jeszcze bardziej. Co najlepsze było przed nami. Stargałam ją już całą, i pozwoliłam opaść obok mojego szlafroka. Pchnęłam go do tyłu, na podłogę, gdzie leżało parę poduszek. Swoimi dłońmi przejeżdżałam po jego torsie, napawając się jego cudowną budową. Był tak seksowny, że nic nie było wstanie mnie od niego odciągnąć. Rozpiął mi biustonosz i cisnął nim o ziemie. Przesunął rękami po bokach moich ud, zahaczając o róg koronkowej bielizny. Uśmiechnął się figlarnie pod nosem; złapał materiał i delikatnie zsunął go w dół. Zrobiłam z jego bielizną dokładnie to samo. Opadłam na dywan, a na mnie Ruggero. Był tak namiętny, i w swoim szale, że dosłownie nic nie było wstanie go opamiętać, a tym bardziej nie chciałam tego ja. Przygniatał moje ciało do dywanu, ściskając mocno moich nadgarstków. aż całe wrzały. Pieścił całe moje ciało. Dbał o nie, będąc przy tym równocześnie ostrym. Nasze ciała, były sobie przeznaczone. Moje włosy, wymieszane z jego. Ciała napierające na siebie nawzajem. Wsysał moją skórę na szyi, a ja cicho pojękiwałam. Spodziewałam się że pozostanie ślad po całusie, ale nie byłam wstanie teraz zawracać sobie tym głowy. Moje paznokcie zapewne również pozostawiły ślad na jego plecach, ale nic w tym momencie się nie liczyło. Nie obchodziło mnie co pomyślą sobie inni, czy ktoś nakryje nas na gorącym romansowaniu. Liczył się tylko on, ja, i nasze poczynanie. 

♣♣♣

          Jakimś cudem oderwaliśmy się od siebie z Mercedes. Głośno dysząc, położyłem się obok niej. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Jesteśmy wrogami, największymi, a tu nagle takie coś. Ale to nie było zależne od nas, nie panowałem nad tym, jak bardzo jej pragnę. Jej nagie ciało, było tak strasznie pociągające. Jej usta, one mnie uwiodły. Były dla mnie pożądaniem, pragnąłem ich jak niczego innego. I ten smak truskawkowego błyszczyka dziewczyny. Nie byłem wstanie się nimi nacieszyć, i zapragnąłem jej całej. To złe, że jedna kobieta była wstanie zrobić ze mną co tylko zachciała. 
  - Jesteś z siebie zadowolony ? - Warknęła nie patrząc na mnie. Czułem jak jej całe ciało płonie, i pragnie ugasić ogień ogniem. 
  - Wiesz kochana, to nie było zależne tylko ode mnie. Wina leży również po twojej stronie. - Odwarknąłem, stając się coraz bardziej świadomy tego, co się stało. Plecy nieco mnie piekły, wiedziałem że to przez nią. Spojrzałem na jej ciało. Nieco bardziej je uszkodziłem niż ona moje. 
  - Czego się patrzysz ? - Jej namiętność ustąpiła nienawiści. - Pacz coś żeś zrobił. - Wskazała na swoje nadgarstki i łydki. - Dlaczego mnie nie powstrzymałeś ? - Zapytała z wyrzutem. 
  - Nie wiem Mechi, nie mam pojęcia. - Po raz pierwszy użyłem do niej jej zdrobnienia. - Ale jesteś tak tępa, że tego nie ogarniesz. - Widziałem wściekłość w jej oczach, chciała stąd wyjść, ale jej bielizna leżała po mojej stronie, a wątpię by miała ochotę się po nie pofatygować. 
  - Mimo wszystkiego, muszę przyznać że brzydki nie jesteś. - Ciekaw byłem jaką teraz przybrała strategię. Może się bała że zostanie tu już ze mną do rana, i ktoś nas nakryje ? Nie miałem zamiaru pomóc jej się stąd wydostać. 
  - A ty, mimo tego jaki masz podły charakter, to jesteś piękną kobietą. - Poczułem jak się uśmiecha, ale wiedziałem że jak będę chciał go zobaczyć, to wtedy zniknie, niech się uśmiecha. 
  - Podaj mi moje majtki, i mój biustonosz którego mnie pozbawiłeś ! - Wytrzeszczyłem oczy. Ona zdolna była się zmieniać w kilka sekund. 
  - Nie obwiniaj mnie za to co się stało ! Kobieto ! Opanuj się ! Wracaj sobie do Xabiego, on lepiej o ciebie zadba. - Podniosła się, i przeciągając się przez mój brzuch, chwyciła swoje majtki. 
  - Jesteś jakiś opętany człowieku ! Przeleciałeś mnie i zadowolony ? 
  - Wiedziałem że jesteś nienormalna, ale nie wiedziałem że aż tak. - Zmroziła mnie wzrokiem, i znów sięgnęła prze zemnie, tym razem po swój biustonosz. Chwyciłem jej ramion, a ona gwałtownie na mnie spojrzała. Nie mogłem za bardzo odczytać z jej oczu, o czym myślała, ale widziałem jak raptownie się zmienia.  
  - Nie myśl sobie że cię przeleciałem a teraz potraktuję jak byle jaką szmatę, chciałabyś żeby tak było, nie czułabyś wtedy tego co czujesz, i byłabyś wstanie mnie nienawidzić. - Jej oczy spoczęły na moich. Wykorzystała sytuację, i wpiła się w moje usta. Każdy jej dotyk mnie rozpalał, a gdy przewróciła się na drugą stronę, i oderwała ode mnie, poczułem wielkie ukłucie, jakby ktoś mnie oblał wiadrem lodowatej wody. 
  - Nie czyste zagranie. - Skwitowałem patrząc jak zakłada ramiączka czerwonego biustonosza, który podkreślał kształt jej piersią, a następnie szlafrok. 
  - Nikt nie powiedział że muszę grać uczciwie. - Puściła mi oczko i po cichu wyszła z garderoby, zostawiając mnie gołego na dywanie. Wiedziała jak zareaguję gdy tylko znów się na mnie rzuci, rozgryzła mnie szybciej niż ja ją. Co może sprawić że Mercedes ukaże prze de mną swoje prawdziwe intencje, i towarzyszące jej przy tym emocje ? Wszystkie te duperele poukładałem z powrotem na toaletce dziewczyn, i jakby nigdy nic, również opuściłem garderobę. 

___________________________________________________________


Witamy xd Tak, ja i Marcela, przyszłyśmy z rozdziałem 3! ale UWAGA! w nim tylko FEDEMIŁA!
Kto nie chce niech nie czyta, w sumie upss, jeśli już przeczytał to trudno xd. Chciałyśmy ten rodział przeznaczyć tylko dla nich xd. Sceny piękniejsze zasługa Marceli <3 czyż nie wspaniałe?
Też tak sądzę :D
Przepraszamy, ze rozdziału nie było prawie miesiąc(?)
Dziękujemy za wszystko xd


Se Wariatki <3



          

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 2 "Opuestos"






  Czas leciał - z tym trzeba było się pogodzić. Taka był prawda, dwoje ludzi spotyka po prostu przeznaczenie, jednakże oni nie zawsze są tego świadomi, a gdy jednak to zrozumieją, wstydzą się do tego przyznać przed samym sobą. Nienawidzę cię - kocham cię. Chłopak zaczął wkraczać w miejsca, do których dziewczyna nie chciała go wpuścić, nawet go sobie tam nie wyobrażała. W jej świecie uśmiechu pojawił się on, i sprawił że ogarnął ją niepokój. Bała się, bo wiedziała że on zna jej prawdziwe wnętrze. Nie każdy człowiek może poznać nasze prawdziwe oblicze, tylko nieliczni, bardzo mała grupa. Znał ją już dwa lata. To nie była znajomość bo po prostu za sobą nie przepadali, ale ostatnio ich relacje bardzo się zaostrzyły. W ich bitwę wkroczyła dodatkowo jedna nieproszona osoba - piękna modelka. Gdy była blisko, starała się wszystko zaćmić, ale niestety przy Mercedes była nikim, ponieważ to ona miała w sobie ten prawdziwy i naturalny blask który kochały miliony osób. 


          Rzuciłam swoją torebkę na sofę w mojej garderobie i Martiny. Nie podobało mi się to że będę musiała znów udawać zakochaną w Ruggero. Nasze sceny w ,,Violetta 2'' wcale nie są mi na rękę. Wiem że to tylko aktorstwo, nie mam zamiaru pokazać mu że się obawiam pocałunku z nim. To jest sztuka co robimy, a aktor dobry potrafi zagrać każdą scenę. Moja postać, moja Ludmiła jest zakochana w Federico, ale Mercedes nie. Założyłam nogę na nogę i zastanawiałam się jak to będzie wyglądać. Szczerze go nienawidzę i nie wyobrażam sobie dotykać jego ust swoimi, ale czego się nie robi dla dobrej roli. Wszystko wygląda teraz zupełnie inaczej niż na początku naszych początków z tym serialem. Byliśmy wtedy inni, zmieniliśmy się, nawet ja. Sława nas zmieniła. Nie możemy teraz od tak mówić tego co nam ślina na język przyniesie, ponieważ na uwadze mamy że to co zrobimy czy powiemy będzie miało duży wpływ na ludzi którzy nas podziwiają. 
          Martina już była przygotowana do pracy, ja postanowiłam zrobić wszystkim na złość i celowo się spóźnić, opóźnić moment spotkania Ruggero i tej jego dziuni całej która wszędzie kręciła się w moim królestwie. Tylko przed kamerą jej jeszcze brakowało. Niemożliwe jest, by od tak, taka gówniara zakochała się w takim mężczyźnie. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, Ruggero nigdy wcześniej o niej nie wspominał. Pamiętałabym to, na stop procent coś kombinuje. Mi nie może nic zrobić. Roli mi nie odbierze, jestem już zbyt znana i kochana by reżyser mógł to zrobić. Przyjaciele nigdy się ode mnie nie odwrócą. Może chce namieszać ? Martine poproszono na plan a ja dopiero wtedy siadłam na fotelu i pozwoliłam by dziewczyny zrobiły ze mną jak należy. Zawsze przed rozpoczęciem pracy nade mną, spoglądałam w lustro a następnie zamykałam oczy, i otwierałam je dopiero wtedy, gdy nastawał koniec. Dostrzegałam w ten czas zmiany które nastawały na mojej twarzy. Byłam prawdziwą Ludmiłą Ferro. Nie widzę teraz nikogo innego kto mógłby zagrać ją tak, jak gram ją ja. Potrząsnęłam brwiami wywołując uśmiech na twarzach dziewczyn. W tej pracy doceniano moją doskonałą mimikę twarzy, nie tak samo gdy byłam młoda i po prostu to wyśmiewano. Rzeczywiście, jest się co pośmiać z cudzego daru, bo przecież nie każdy tak potrafi. 
          Weszłam na plan. Na korytarzu studia, za kamerą nikt nie stał. Martina popijała swój słynny koktajl, Jorge ćwierkał czule ze Stephie a Ruggero rozmawiał z reżyserem i tą swoją lalunią. Skrzywiłam się. Czyż muszę oglądać ją i tutaj ? Będzie afera. 
  - Mercedes ! - Zawołał reżyser a ja posłusznie stanęłam obok niego. Znał mnie dobrze, wiedział że sobie zbyt dużo nie może ze mną pozwalać bo jestem zdolna rozpocząć kłótnie. 
  - Słucham. - Skrzyżowałam ręce na piersi i starałam się nie patrzeć mu w oczy.
  - Czy obecność Chiary na planie będzie ci utrudniać swoją pracę ? - Spojrzałam na nią, w kącikach moich ust czaił się wredny uśmieszek. Mogłam zdecydować czy ma prawo tu przebywać, czy raczej ma się stąd wynosić. Już chciałam odpowiedzieć gdy przypadkowo mój wzrok wylądował na twarzy Ruggero. Jemu zależało by ta dziewczyna z nim tu była, jakoś nie szczególnie miałam dziś ochotę z kimś się sprzeczać, nawet jeśli w grę wchodził Pasquarelli. A już sądziłam że dostanę burę za moje spóźnienie. 
  - Nie będę mieć nic przeciwko, tylko ma mi nie pić z mojego kubka na kawę. - Zaśmiali się a ja napięcie się odwróciłam i ruszyłam w stronę Xabiego który nie wiem dlaczego, pojawił się wcześniej na planie. Nie miałam ochoty na towarzystwo zakochanych ani Martiny, a nie chciałam siedzieć sama.
  - Cześć. - Ucałowałam jego policzek i siadłam obok opierając się o ścianę. 
  - Mechi, jesteśmy przyjaciółmi, prawda ?
  - Prawda. - Odpowiedziałam mrużąc oczy, bo wydawało mi się że Ruggero nas podsłuchuje. Chłopak przełknął ślinę.
  - Zostaniesz moją dziewczyną ? Już od dawna mi się podobałaś. - Nie od razu dotarło do mnie co powiedział, widziałam tylko zdumione oczy Ruggero. Spojrzałam na Xabiego. Zależało mu na mnie. Patrząc w jego oczy widziałam tyle szczęścia i miłości. Był wspaniałym mężczyzną, dobrym, uczynnym i zawsze na wszystko umiał zaradzić. Dlaczego by nie dać mu szansy ? Może i ja odnajdę szczęście ? Lekko się uśmiechnęłam. W moim wieku mogę zrobić wszystko.
  -  Damy sobie szansę. - Obdarzył mnie swoim najpiękniejszym z uśmiechów a ja go przytuliłam. Śmiać mi się chciało gdy widziałam minę wstrząśniętego Ruggero. Uważał że nie znajdę chłopaka ? Że po Pablo będę rozpaczać w nieskończoność ? Było minęło, on jest w ojczystym kraju, nie zależało my na tyle mocno by ten związek miał szanse przetrwać. 
          Po paru chwilach znów stałam przed kamerą z moim serialowym partnerem. Scena w parku. Scena z pocałunkiem - naszym pierwszym i nie ostatnim, bo trzeba jeszcze napomknąć że czeka nas trasa En Vivo na której będzie pocałunek Femiły jak i Leonetty. 
  - Dobra, pamiętajcie, stajecie się Ludmiłą i Federico i kochacie się na zabój. - Wspomniał nam reżyser i zaczął się mój koszmar.
          W pobliskim parku wiał lekko wiatr. W scenariuszu było bym szukała czegoś zawzięcie w torebce, aż zobaczyłam Federico - mojego ukochanego, i przestał się dla mnie liczyć mój obrany przedmiot. Uśmiechnęłam się i zrobiłam zakochane oczy. Jego włosy były jak zawsze wysoko ustawione. Miał niepokojący wyraz twarzy - taki jaki miał mieć. Zatrzymał się. Uniosłam w górę rękę i przez chwilę się zawahałam. Ruszyliśmy w swoim kierunku, coraz szybciej i szybciej. Nagle moje ciało zapragnęło być jak najbliżej niego, nie mogłam się doczekać tego pocałunku. Chciałam wiedzieć jak smakować może mój wróg. Na wrzeszczałam na niego a on wypowiedział słowa które pragnęłam usłyszeć. Złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. Bez chwili zastanowienia wpił się w moje usta, a ja, odwzajemniłam pocałunek. Całował mnie tak czule. W pierwszej chwili przeżyłam szok, czułam się inaczej, jak gdyby obejmowała mnie zupełnie inna osoba, chłopak który jest ze mną w bliższych relacjach. Nie mogłam oderwać się od jego ust, wydawało mi się jak gdyby on też nie mógł. Nie chciałam go wypuszczać. Zapomniałam się przez chwilę, i wyobrażałam sobie że wcale nie jesteśmy na planie najpopularniejszego serialu dla nastolatków, tylko na przepięknym spacerze ze wspaniałym mężczyzną, który jest we mnie, swoim językiem dotyka moich zębów. Docisnął mnie do siebie a ja stałam jak sparaliżowana z uniesioną ręką, niczym idiotka której ktoś skradł jej pierwszy pocałunek. Tak chyba powinien on wyglądać, być przepełniony uczuciami i emocjami, tak, bym pragnęła go jeszcze raz, by nigdy nasze wargi od siebie nie odchodziły. Czułam się prawdziwą Ludmiłą, czule całowaną przez jej Federico. Chciałam uniesioną ręką przyciągnąć go do siebie, ale niestety scenariusz mi na to nie pozwalał, a gdybym to zrobiła naraziłabym się na niezłe widowisko. Jak gdyby czas zatrzymał się w miejscu a my pochłonęliśmy się czymś co mogło stać się naszą pasją. Ten pocałunek był nasz, indywidualny, a miało go oglądać miliony ludzi. Chciałam mu dać jakiś znak że w tym momencie nie gram, gdy reżyser krzyknął że scenę nagrano. Jeszcze chwile, jeszcze kolejną chwilę, dajcie nam powtórzyć - błagam. Byliśmy w innej piosence, naszej, nikomu do tej pory nieznanej. A może jednak doskonale ją znałam, tylko melodia grała inaczej ponieważ byłam w jej głębinach ? Nasze wargi powoli się od siebie oderwały a ja się uśmiechnęłam. 
          Kompletnie się zapomniałam. Otworzyłam oczy i również widziałam jego uśmiech. Nie powinno tak być, nie jesteśmy sobie bliscy, aktor zawsze pozostanie aktorem. Znów stałam się Mercedes, nie Ludmiłą. Miałam nadzieję że nikt nie widział jak dosłownie przez ułamek sekundy byłam szczęśliwa. Skrzywiłam się i spojrzałam w bok. Za kamerą stali dosłownie wszyscy i bacznie nam się przyglądali, przecież to było takie wydarzenie że jakby przecież ktoś mógł je przegapić. 
  - Na co się tak gapicie ? - Warknęłam.  - Nie życzę sobie tego ! - Spuścili wzrok i się rozeszli. Nie chciałam z nikim rozmawiać, udałam się prosto do garderoby która miała być pusta, bo czas na inne sceny Violetty. Moja rola, moje życie i moje chore uczucia. Nigdy więcej nie pozwolę sobie stracić dla niego głowy, choćby i na moment. To był błąd, powinnam była odepchnąć go od siebie gdy tylko reżyser oznajmił koniec sceny. Ja, idiotka, dodatkowo obdarzyłam go pocałunkiem i w ten sposób zwróciłam na siebie uwagę innych. Teraz będą plotkować, och, jakże moja ulubiona część. Ludzie szepczący sobie na ucho rzeczy o których nie mają zielonego pojęcia. Wydaje im się że gdy powiedzą że nasz pocałunek trwał wyjątkowo długo, to przyznam się do tego że on mi się podobał ? Nie ! On mi się nie podobał. On był pocałunkiem złym, nie takim jakim powinien być. 
          Liczyłam na chwile samotności, ale zapomniałam że wcześniej umówiłam się z Vakerią i pośmiejemy się z tego pocałunku. Nie chciałam się z niego śmiać. Nie chciałam o nim rozmawiać. Był dla mnie tematem zakazanym, nikt nie mógł wiedzieć, nawet ona. Gdy dowie się jedna osoba, nagle dowie się i druga, a później trzecia i czwarta, i tak oto będę narzeczoną Ruggero. Nikt nawet nie będzie tak przypuszczał, doskonale wiedzą jakie między nami panują relacje. Trzasnęłam drzwiami i uśmiechnęłam się na jej widok.
  - I jak było ? Pan boski jest boski ? - Parsknęłam śmiechem.
  - Śmierdzi mu z buzi. - Wywołałam na jej twarzy szeroki uśmiech. Nie śmierdziało mu z buzi, wręcz przeciwnie, wyjątkowo pachniało a jego oddech mnie przyciągał. Muszę zabić myśli. Starałam się przypomnieć sobie wszystkie obrazy z mojego życia, ale i tak nie udało mi się zamaskować tej chwili która wydarzyła się przed chwilą.
  - Oj, bo się zarumienisz. - Zażartowała i cmoknęła mnie w policzek. - Zmykam, teraz masz wolne a ja idę grać ! - Zamknęła za sobą drzwi a ja głośno westchnęłam. 
          Przeciwieństwa nigdy się nie przyciągną. Jeśli ja lubię noc, a on lubi dzień, to jak dojdziemy do porozumienia ? Znajdą się plusy, księżyc świeci i słońce również, o różnych porach tworzą coś niesamowitego. Niebo i zmienia ? Istnieją, inaczej nie byłoby życia. Wszystko co oddzielne aż za bardzo mnie do niego przyciągało. Opierałam się najbardziej jak tylko mogła, nie chciałam o nim myśleć, nie chciałam nawet słyszeć jego imienia, a jego zdjęcie przypięte było do lustra. Wyjątkowo mnie dziś ono denerwowało. On był czymś czego ja - delikatny motyl, starałam się unikać, ale w końcu się skusiłam i poznałam jego smak, jego dotyk. 
          Pojawił się w momencie, w którym nie chciałam go widzieć. Widziałam go w lustrze w drzwiach mojej garderoby. Odwróciłam się i patrzyłam mu w oczy. On wiedział. Wyczuł to. Siadł obok mnie, chwile przemilczeliśmy aż on zabrał głos.
  - Czułaś to czego wcale czuć nie chciałaś ? - Zerknęłam na niego. Jak mógł dojść tak głęboko we mnie ? To było nie możliwe. Musiał czuć to samo.
  - Przypadek, że żadne z nas nie odepchnęło drugiego ? - Lekko się uśmiechnął, to było takie dziwne, ale nie byłam wstanie również się nie uśmiechnąć. 
  - Przed nami jeszcze wiele takich pocałunków, wielkie En Vivo. - Nie skrzywiłam się, ponieważ on tego nie zrobił. Teraz nie graliśmy, byliśmy sami, nikt nie mógł nas podejrzeć ponieważ wszyscy znajdowali się na planie w czasie gdy Ludmiła z Federico byli w zupełnie innym miejscu. 
  - Nie cierpię cię, zawsze o tym pamiętaj pajacu. - Dałam mu znak który zrozumiał bo uśmiechnął się szerzej ukazując rząd białych zębów. 
  - Ze wzajemnością Mercedes, a może raczej Ludmiło. 
  - A właśnie, dlaczego podsłuchiwałeś ? Sądziłeś że nic nie zauważę ? - Nie wiem co go tak rozśmieszyło.
  - A wiesz co mi się wydaje ? Że zgodziłaś się tylko i wyłącznie by wzbudzić we mnie zazdrość. - Potrząsnął tymi swoimi brwiami i wytrącił mnie z równowagi.
  - Chciałbyś chyba żeby tak było ! W przeciwieństwie do ciebie Xabi jest czuły, kochany, a nie ciągnie ze sobą jakąś gówniarę ! 
  - Och, czyli teraz będziesz mi robić wyrzuty o Chiarę ? Tak ? Nic ci do niej. - Zaśmiałam się.
  - A tobie nic do mnie i Xabiego ! Wynoś się kretynie ! Jesteś beznadziejny ! - Wyszedł, a ja odprowadziłam go wzrokiem. Pajac, aż we mnie zawrzało. Szkoda że wyszedł, mogłam dać mu w twarz i zranić ten delikatny policzek. Nie zna mnie, może się tylko domyślać jak jest a jak było. Choć to co powiedział, nie było odległe od prawdy.
           Dziewczyna tańczyła, tańczył i chłopak. Miłość powiadasz ?
          
♣♣♣

          Przyszedł czas i na mnie. Musiałam pocałować się z Samuelem. Przyszło mi to łatwo, nie byłam z nim w jakichś złych relacjach, bardzo dobrze się dogadywaliśmy i zawsze przed jakąś romantyczną sceną on mnie rozśmieszał i czułam się w ten czas pewniej. Taki właśnie jest dobry kolega, dobry znajomy, zawsze cię wesprze, bo przyjacielem on moim niestety nie był. Jakoś podczas kręcenia tej sceny przed oczami stanął mi Nicolas, i ten jego zabawny uśmiech który wystarczy mi do szczęścia. On był człowiekiem który dawał mi niezłego kopa. Podziwiałam go, był świetnym aktorem, potrafił zagrać błazna, kochającego chłopaka i ważniaka. Często to właśnie on przygotowywał mnie do różnych scen, kiedy sądziłam że nie dam rady. 
          Co czuć, gdy osoba którą lubisz, staje się dla ciebie ważniejsza niż inni ? Uniosłam twarz i zobaczyłam znów jego piękny uśmiech. Dostrzegł mnie i dziwnymi krokami zmierzył w moja stronę.
  - Co ci jest ? -Zapytałam rozglądając się dookoła.
  - Zastanawiam się, czy twoje ogniste włosy nagle się nie zapalą. - Zażartował, na co szeroko się uśmiechnęłam.
  - Wyglądasz jak pajac. - Odegrałam się.
  - Twoje piegi są strasznie urocze. - Zmienił strategię.
  - W twoich oczach można zatonąć. - Zbliżył się do mnie aż za bardzo i zmusił mnie bym przywarła do ściany. Przyłożył dłoń do ściany i zbliżył swoją twarz do mojej a ja cicho jęknęłam.
  - Jesteś zbyt kusząca jak dla mnie. - Dotknął mojego policzka który cały zawrzał. Nie widziałam tego, ale czułam jak strasznie jest gorący. Przymrużyłam oczy i przyłożyłam swoją dłoń do jego. 
  - Dobrze ci ? -Spytał czule, a ja byłam tylko wstanie pokiwać głową. Przyłożył swoją dłoń do mojego serca które przyśpieszyło bicie. Zaczął pieścić moje skronie.
  - A teraz ? - Zamknęłam oczy, nie byłam wstanie nic wydusić. Po cichu mruczałam dając mu odpowiedź. 
  - Najwspanialsza jaką kiedykolwiek spotkałem. - Wyszeptał, muskając mój policzek, i odszedł.
          Sam jego widok sprawiał że stawałam się inną sobą. Wywołał u mnie falę ogromnego szczęścia. Moje pragnienia przy nim stawały się inne, a moim marzeniem, był właśnie on.


♣♣♣

   Stałam oparta o framugę i co chwilę na przemian z ugryźnięciem jabłka wybuchałam niekontrolowanym śmiechem. Za pewne uznali by mnie za idiotkę i za jakąś obłąkaną, ale to Martina... Jej gra aktorska i sam sposób bycia, bawiły mnie do łez. Teraz właśnie ćwiczyła mimikę twarzy do lustra. Moga uznać mnie za anty fankę Martiny, ale nic nie poradzę, ze ta nastolatka tak na mnie działa. Ostatni raz ugryzłam owoc i wyrzuciłam ogryzek do kosza, podnosząc wzrok napotkałam tak bardzo znajoma mi twarz, idealny zarost, piękne kości policzkowe, ciemne oczka i zniewalający uśmiech, który zawsze zwala mnie z nóg, nie, nie przyzwyczaiłam się do jego boskości. 
- Czy da się panienka zaprosić na mały wypad? - Spytał zalotnie, kołysząc się na nogach.
- Ależ proszę pana zależy co chcę pan ze mną zrobić? - Odparłam konspiracyjnie unosząc jedną brew i przygryzając dolna wargę.
- Nic co by nie było w twoim interesie - Odparł puszczając do mnie oczko, na co wybuchłam śmiechem. W takich chwilach nie wiedziałam co zrobić, czy rzucić zalotne spojrzenie, czy udawać, że nic sie nie dzieje, ale jak udawać skoro aż wrze we mnie, gdy go widzę. Tak, Diego Dominguez zawrócił mi w głowie, przyznaje się do tego, ale to mój przyjaciel, najlepszy przyjaciel, nie mogę od tak powiedzieć mu " Hej, chyba się w Tobie Zakochałam" zaprzepaściłabym tym nasze relację, a tego nie chcę.
- Myślę, ze dam się skusić - Odpowiedziałam szczerym uśmiechem.
- Myślę, że nie pożałujesz - dodał całując mnie w policzek.
- Cóż, za oficjalne zwroty Dominguez, nie sądziłam, że takie znasz? - Stwierdziłam szturchając go w ramię.
- Może pójdziemy na film " W dwie sekundy z fajnej Valerii do tej mniej fajnej?" - Odparł odgryzając się przyjaciółce.
- Nie sądzę by grali takie hity - dodałam z dumą w głosie.
- Widzę, ze ostatnio podbudowaliśmy sobie samoocenę - mruknął mi wprost do ucha, tak, ze po moim ciele przeszło miliony ciarek, z wrażenia aż oparłam się o ścianę, by nie zemdleć i nie narobić sobie kłopotów ani wstydu.
- Uczę sie od najlepszych - Odpowiedziałam zakładając nogę za nogę.
- Jakbyś chciała nauczyć się paru innych rzeczy... - Zaczął bawiąc się moją bransoletką przy nadgarstku, nerwowo spojrzałam na dodatek a potem na niego, nie odrywał spojrzenia od mojej twarzy, mimo iż bawił się owym przedmiotem. Czy wiedziałam co mu chodzi po głowie? Oczywiście, ze tak, ale co nie powiem mu " Tak, Diego chcę Cię".
- Diego...  - przeciągnęłam zjezdżając palcem w dół po jego koszuli.
- Wiesz, ze ja jestem zawsze do Twojej dyspozycji?
- Najlepsi Przyjaciele na Zawsze?
- Zawsze Baronii i jeśli coś jest po zawsze, Tam też, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi - Odparł przysuwając się do mniej na niebezpieczną odległość.

♣♣♣



          Opadłem na sofę w garderobie u dziewczyn. Byłem strasznie zmęczony po całym ciężkim dniu pracy. W jednym dniu skończyliśmy nagrywać wszystkie odcinki i możemy się szykować do wyjazdu do Hiszpanii. ,,Violetta En Vivo'' moim zdaniem to jedna wielka pomyłka. Po co przedstawiać jej historię na żywo, skoro i tak prawie każdy zna ja na pamięć ? Spakowałem się już rano, wiedziałem że nie będę miał teraz na to ochoty. Przed dzisiejszym wyjazdem który zwiastuje ciężką pracę, musimy porządnie się wybawić. Koło mnie siedziała Chiara a naprzeciwko nas Xabi z Mercedes. Jakoś zdrabnianie jej imienia nie było dla mnie tak świetne jak dla innych. Nie przepadałem za nią, ale ten pocałunek... Wydawało mi się jakby chciała przedłużyć jego chwilę. Na jego wspomnienie ciągle się uśmiecham. Czyżby Panna Mercedes Lambre miała jakieś zalety ? Czy powtórzyłbym to gdybym miał taką możliwość ?

          Nie wiem dlaczego, ale się uśmiechnąłem, ale nie tak jak chciałem to zrobić. Jej mina - bezcenna. Zaczęła rysować swojemu chłoptasiowi kołka na torsie a on zaczął jej szeptać coś do ucha. Aż mnie krew zalała. Zacisnąłem jedną dłoń w pięść i ucałowałem policzek Chiary. Była wspaniałą dziewczyną z świetną karierą która ostatnio zaczęła pukać do jej drzwi. Nie wiem czy to widziała, ale miałem nadzieję że tak. Zerknąłem na nich, a oni bez najmniejszej skruchy, przy wszystkich się całowali. Chciałem zrobić coś lepszego od niej. Przyciągnąłem do siebie Chiarę i zacząłem całować jej obojczyk jadąc coraz wyżej a ona cicho chichotała. 
  - Patrz Val, wszędzie miłość. - Rzucił się obok mnie na sofie i zaczął walić mnie po plechach. - Stary, ty to jesteś mistrzu normalnie. - Wszyscy wybuchli śmiechem, ale najgłośniej śmiała się moja znienawidzona partnerka serialowa. Przewróciłem oczami i czekałem aż zaraz padnie czyjś durnowaty pomysł, a mianowicie chodziło mi o Diego. Ciekawe co takiego przygotował na dzisiejszy wieczór.
  - Gramy już ? -Wrzasnął do Jorga.
  - Gdzie Martina ? - Spytała Cande i siadła na ziemi obok Lodo robiąc kułko.
  - Musiała się przygotować. - Wyjaśniła jej blondyna. 
  - A ty nie powinnaś ? Być taką ? To już chyba lepiej się pochlastać. - Na chwile zaniemówiła, jak zresztą każdy w tym pomieszczeniu. Czekałem aż wybuchnie i zacznie mi wytykać jaki to ja jestem. Czekałem na to z utęsknieniem, a ona jakby to wyczuła i zrobiła mi na przekór. Uśmiechnęła się szeroko i swoim paznokciem przejechała mi po brodzie. 
  - Jak miło że tak uważasz. - Powiedziała całkiem miło jak na nią. Tym razem to ja zaniemówiłem. Dlaczego nie zrobiła tego co robiła zawsze gdy zaczynałem ją obrażać ? Chciałem jej wybuchu ! 
          Do garderoby weszła Martina w swoim jakże oryginalnym stroju. Chiara zaczęła się po prostu z niej śmiać a ja razem z nią. Miała na sobie błyszczący kombinezon i buty tak wysokie że była wyższa nawet od Diego czy mnie. 
  - Nie podoba się coś ? - Warknęła i siadła obok Mercedes na ziemi. - Dobra, gramy już ? -Siedliśmy w kole a Diego postawił w środku zieloną butelkę którą po chwili pokręcił. Padło na Martinę, która pokręciła znów i wylosowała Jorga. Stephie nie była tym zachwycona, ale przecież na tym polegała gra.
  - Przecież się z tobą wycałuje jeszcze tysiąc razy na En Vivo, Boże. - Zaczął marudzić i szybko ją pocałował by mieć to już z głowy. Wszyscy zaczęli bić brawa, a jego narzeczona po prostu wyszła, a on oderwał się od Martiny i poleciał za nią. Uśmiechnięta nastolatka wylosowała Mercedes, która pokręciła butelką i padło na mnie. Wytrzeszczyłem szeroko oczy.
  - Nawet sobie kretynko nie potrafisz dobrze zakręcić. - Warknąłem i chwyciłem piwo które leżało na stoliku. Zrobiłem dużego łyka, a Mercedes wzięła moją butelkę i zrobiła dwa razy większe łyki. 
  - Byle by mieć to już z głowy. - Mruknęła i nachyliła się w moją stronę. Przycisnąłem jej twarz do mojej i zacząłem namiętnie całować. Nie chciałem mieć tego z głowy, chciałem ciągle ją całować. Jej usta mnie pociągały, a dziś po raz drugi mogliśmy złączyć je w pocałunku. Gdyby tego nie chciała to by sama skończyła, a jej chyba zbytnio się nie śpieszyło. Świetnie całowała, smakowała tak kusząco. 
          Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy gdy inni zaczęli bić nam brawa. Plunąłem obok a ona przetarła usta dłonią. 
  - Jesteś obrzydliwy. - Oznajmiła i wtuliła się w Xabiego. 
  - Nie tak bardzo jak ty. - Odszczekałem się. 
          Obejmowałem Chiarę, a mój wzrok mimowolnie wciąż wędrował do Mercedes. Pocałunek na planie był według mnie całkiem udany. Nawet lepiej, był świetny. W jednej chwili przyciągnąłem tą kruszynę do siebie i wpiłem się w jej usta. Nie planowałem tego, moje ciało jakoś zareagowało na tą chwilę. Nie chciałem żeby była blisko, ale dociskałem ją jeszcze mocniej. Chciałem żeby nie była, tak jak sprawiłem że była. Odepchnąć czy przyciągnąć ? Być czy nie być ? Nienawidzić czy pokochać ? Życie zaciągnęło mnie aż tu, i sprawiło że jakaś kobieta była dla mnie zagadką i nie znanym mi szyfrem. 

♣♣♣

          Raz jeszcze pozwolisz mi popełnić ten błąd ? Bądź zła, miotaj nożami. Przepraszam że nie pomyślałem. Możesz mnie uderzyć. Możesz zranić me serce, ale zawsze będziesz w nim siedzieć tylko ty, jedyna i nie powtarzalna miłość mojego życia. Najwspanialsza i najukochańsza, moja druga połówka. Kocham tylko ciebie, na zawsze i bezgranicznie. Są przeszkody, jak w każdym życiu każdego człowieka, jednakże czy powinniśmy przejmować się tym, czy spadł dziś deszcz, czy może śnieg ? Czy świat zrobi się ciemny, czy może słoneczny, pamiętaj że zawsze możesz mnie odnaleźć, a ja zawsze ci pomogę. Jesteś księżniczką mojego zamku. Nigdy nie pragnąłem nikogo mocniej niż ciebie, i już na zawsze tak pozostanie. Skąd wiem ? Takie rzeczy po prostu sie wie. Jeśli kogoś kochasz, a ten ktoś nie odwzajemnia twojego uczucia, możesz nazywać się również człowiekiem szczęśliwym. Wygrałeś, i poznałeś jedno z najpiękniejszych uczuć życia, losu, świata - miłość. Zrób co chcesz, tylko proszę cię o jedno, nie odchodź za daleko. Bądź na tyle blisko, bym nadal mógł cię podziwiać. Błyszcz tak jak błyszczałaś do tej pory. Nie zmieniaj się dlatego że zmieniłem się ja. Kochaj tak jak kochałaś życie do tej pory. Wyłapuj oczami wszystko co cię otacza. Życie jest piękne, wszystko co widzisz jest piękne. Nawet coś okropnego zakiełkuję pięknem, swoim wyjątkowym. Wierze w ciebie tak jak wierze w szczęśliwe zakończenia. Dasz radę. Nie zginiesz nawet wtedy gdy ja nie będę mógł ci pomóc. Jesteś osobą do której każdy gna, masz ,,to coś''. Jesteś wyjątkowa, dla mnie, nigdy nie znajdę takiej drugiej, choćbym nie wiem jak szukał i jak tego pragnął - a nie pragnę, ponieważ mam ciebie.
          Wbiegłem do łazienki nim Stefie zdążyła zamknąć drzwi na klucz. Mój skarb płakał. Ten widok mną wstrząsał. Było to okropne, byłem kretynem, jak mogłem ją tak zranić ? Siadła na muszli klozetowej i schowała twarz w dłoniach. Chwyciłem jej dłoni ale mnie odepchnęła.
  - Kochanie przepraszam cię, przecież to była tylko gra. - Uniosła twarz. Po jej policzkach spływały czarne łzy od tuszu do rzęs. Jej nos stał się lekko czerwony a ona zmarszczyła brwi.
  - Mało ci pocałunków z tą gówniarą ? Nie dość że muszę oglądać was na planie, co rozumiem bo aktorstwo wymaga poświęceń, ale Jorge, żeby poza planem ? Będziesz się z nią całował od jutra praktycznie codziennie. Nawet ze mą nie będziesz tak blisko jak z nią. Nie będziesz miał po prostu czasu, co również oczywiście rozumiem, ale boli mnie to. Musiałeś ją pocałować ? Nie mogłeś po prostu z tam tond wyjść albo powiedzieć że się w to nie bawisz ? - Starła łzy. - Przecież co mi obiecywałeś ? - Wskazała na pierścionek zaręczynowy który ofiarowałem jej całkiem niedawno. - ,,Nie ważne co będzie, ja będę kochał cię bezgranicznie.'' - Zacytowała moje słowa które wypowiadałem w chwili gdy się jej oświadczyłem. Podniosłem ją i sam usiadłem na miejscu w którym siedziała Stefie a ją usadowiłem sobie na kolanach. 
  - Słuchaj, każdy z nas... - Przerwałem i skierowałem jej twarz tak, by patrzyła mi w oczy. - Jak do ciebie mówię to mnie słuchaj. Nikt nie sprawi że przestanę cię kochać. Dla mnie to była tylko gra, nic więcej. Wiem że dla ciebie mogło to być ciężkie, dlatego cię przepraszam. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, bardzo liczne błędy. Sama mnie uczyłaś że nie ważne jak upadnę, ważne że będę miał osobę która pomoże mi wstać. - Załkała a ja przejechałem swoim nosem po jej policzku. - Kocham cię. - Szepnąłem jej do ucha a ona pokiwała głową. 
  - Też cię kocham, bardzo mocno. - Przytuliła mnie. Cieszyłem się że się już nie gniewa, ale zdawałem sobie sprawę że ślad pozostanie w jej sercu. Była taką osobą która mówiła że jest dobrze, ale tak naprawdę przeżywała coś bardzo mocno wewnątrz siebie. Chciałem wypełnić wykopaną dziurę szczęściem, tak, by już nawet o niej nie pamiętała. Pocałowałem ją, raz, drugi, trzeci. 
  - Tygrysie. - Zaśmiała się i ugryzła mnie w nos. 


♣♣♣

          Moje serce po raz kolejny było szczęśliwe. Moje szczęście - mój Facundo. Sceny z nim były czystą przyjemnością. Nie musieliśmy na planie udawać zakochanych, było tak na prawdę. Dzięki tej całej telenoweli poznałam kogoś wspaniałego, kogoś kogo kocham. 
Uśmiechnął się i zaczął całować mnie delikatnie w szyję.
  - Wiesz że masz dziś szlaban ? - Oburzył się. 
  - Niby dlaczego ? 
  - Patrzyłeś się na Martinę, nie pozwoliłam ci tego robić. - Zaśmiał się.
  - Przepraszam że nie mogłem oderwać wzroku od jej jakże pięknego kombinezonu. - Zaśmialiśmy się.
  - Wiesz że nie ładnie jest się tak wyśmiewać z innych ?
  - A co sama robisz ? - Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
  - Ale mnie wolno, bo to ja cię wychowuję. 
          Śmiech jest dobry na wszystko. Czuję się przy nim tak swobodnie. Nie krępują mnie żadne okazywane przez nas czułości. Jesteśmy sobą, i tylko to się liczy.  Żadna Martina, żadna inna dziewczyna, tylko my Ja i On, jedna dusza w dwóch ciałach. 
- Ty też tak masz? - Spytał po chwili ciszy splatając moje dłonie z swoimi.
- Jak? - Odparłam.
- Że myślisz o przyszłości, o tym, że to wszystko się skończy kiedyś, bo przecież wszystko ma swój początek i koniec - zaczął robiąc kółka na moich dłoniach. - Że nie ma juz nic, nie ma serialu, nie ma prób, jesteśmy nie co starsi, być może z pewnymi chorobami, ale Mamy Siebie, wiecznie młodych i wiecznie zakochanych w sobie i oddanych po całości, z gromadą dzieci.
- Nie wiedziałam, że myślisz w ten sposób o przyszłości - Powiedziałam, przesuwając się po beżowej sofie bliżej niego. Odwrócił wzrok na mnie i promiennie się uśmiechnął.
- Myślę o Tobie, a Ty jesteś moją przeszłością, teraźniejszością i przyszłością - Odparł.
- Gdzie ja znalazłam takiego czarusia jak Ty? - Zaśmiałam się głaszcząc go po policzku.
- Wiesz, myślę, że to mój urok osobisty i poczucie humoru.
- Kocham Cię, Kocham Mój ty Prosiaczku - Odparłam pstrykając go w nos.
- Ja Ciebie Mocniej Loczku - Odwzajemnił gest i odgarnął z mojej aksamitnej skóry kilka ciemnych loków, które za pewne opadły w trakcie gdy przysuwałam sie do niego.



~,,~

Nadchodzimy z rozdziałem NUMBER DWA! Tak, zeszło się nam długo z napisaniem go, ale Marcela leń do potęgi milionowej sie leni i wiecie no xD. No nic, jest długi, poruszyłysmy prawie każdy wątek, oczywiście najwięcej Ruchi, ale musicie sie przyzwyczaić ! *.* Mimo wszystko, myślę, że dla każdego sie coś znajdzie :).
Dziękujemy za wyświetlenia, obserwatorów, komentarze i wszystko, wszystko. Marcela WAS CAŁUJE , fujj nie?:D <3. Ogólnie to Trzeci rozdział kiedys bedzie, jak sie napisze ^^
Cwane MY :D.
MARCELA sie uparła na tego GIFA, zal niee?:d ale se KOCHANY JEST <3
Maja to debil, Maja to down ^^ Maja sra, Maja pierdzi, Maja beka, Maja drapie się pod pachą haha xD Prawda że Marcela jest zła ? ^^ 
KOCHAMY WAS :)
Marcela bardziej :D
Nie bo Maja!
No chyba nie... 
I tak TO MARCELA ŚMIERDZI, FUJJ!:D
Maja grzebie w dupsku, i się nie myję ! ^^ 
Marcela Jest MARCEPANEM! Nie LUBIMY MARCEPANÓW ! ^^
Marcepany są cudowne ! Mąka fuj ! blee, brudzi i wgl :D
Kocham Cię Mąko, ty mnie też, wiem, wiem <3


Se Wariatki <3





sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 1 "Los malos entendidos"




                   Moje życie, właśnie w tym momencie przechodziło poważne załamanie. Wszystko się zawaliło. Po części, zostałam uwolniona spod uścisku innych ludzi, ale boli mnie jego widok z inną. Dosłownie za parę chwil, rozpocznie się gala, po której zostanie nam już tylko do nagrania ostatnie dziesięć odcinków tej całej telenoweli. Czeka mnie z nim pocałunek. Wczoraj łaskawie pozwolono nam ze sobą zerwać. W ten oto sposób wszyscy mówią tylko o naszym romansie. Oczekują naszego ponownego zejścia, obserwują każdy nasz ruch, podsłuchują każdą naszą rozmowę. Ich plan dobrze działa. Zmusili nas do związku, po czym w jednej z najmniej spodziewanych momentów, kazali nam zniszczyć nasze relacje. A już myślałam, że może być dobrze. choć przez chwilę byliśmy wstanie wytrzymać bez obelg i krytyki. Teraz, gdy potrzebuję wsparcia, bo po prostu potraktowano mnie jak byle jaką szmatę, moje serce rozpacza. Widzę go z inną. Jest śliczna, ba, można by rzec że jest piękna. Widzę jak inni mężczyźni pożerają ją wzrokiem. Śmieje się. Ona nie ma ze mną szans. Walczę sama z sobą. Nie mogę dać się sprowokować, bo wyjdzie to dziwnie. Niech sobie będzie nawet z Martiną, mnie to nie rusza. Ma namalowany na twarzy ten swój chytry uśmieszek, który doprowadza mnie do szału. Ja też mogę się chwalić przystojnym mężczyzną, jak on kobietą. Tylko że ja, nie będę się zniżać do jego poziomu. To jest szczyt chamstwa. No i co że to było udawane ? Czyż nie należy mi się odrobina szacunku z jego strony ? Powinniśmy udawać zrozpaczonych. Uśmiecham się na ten widok, choć w środku zamordowałabym ich obydwojga. Jego pierwszego, za bezczelność i chamstwo. Na dziewczynę, zaplanowałabym coś o wiele gorszego, za to, że miesza się w nie swoje sprawy, i grucha z nim, to tu, to tam. Są siebie warci. Na mnie czekać gdzieś tam w świecie ten jedyny, który zapragnie otoczyć mnie ochroną, swym ciałem. A może mam złe pojęcie co do miłości ? Nigdy tak naprawdę nie przeżyłam prawdziwego pocałunku, prawdziwej pierwszej nocy. Ciągle natrafiałam na jakichś kretynów, którzy zadawali się ze mną tylko po to, by stać się kimś. To mnie tak boli. Ukazuję to prawdę na świat, i na ludzi. Jeśli jesteś sławny, jeden człowiek przebiję się przez resztę, przekroczy swoje granice, i na siłę będzie próbował się zaprzyjaźnić, zdobyć sympatię. 
    Ruggero to dupek. Tyle w jego temacie. Nie mogę na nich patrzeć. Mam ochotę stamtąd uciec i zacząć wrzeszczeć najgłośniej jak tylko potrafię. Ale myślę sobie, nie dam mu tej satysfakcji i stawię mu czoła. Temu jemu uśmieszkowi. Sprawię, że już nigdy więcej nie ośmielisz się do mnie tak fikać. Ustawię cię do pionu. Będziesz posłuszny niczym szczeniak. Zbliża się ku mnie, z tą niunią przy boku. Dobrze że mam na sobie makijaż, bo wtedy już na pewno byś odkrył co we mnie drzemie. Tak naprawdę, nigdy nie widział mnie naturalnej. Na naszych osobnych próbach, przybieram maskę nienawidzącej go dziewczyny. Nie wie jak jest naprawdę. Może się tylko domyślać. 
   - Mercedes. - Wypowiada moje imię z takim obrzydzeniem. Zaniża moją samoocenę. Ciekawe czy wie, że mam kompleksy ? 
  - Ruggero. -Witam go. Wkładam w swój głos tyle jadu, ile tylko jestem wstanie użyć. 
  - To jest Chiara, moja dziewczyna, spokojnie, zna prawdę o naszym owym związku.- Skierował wzrok na swoją partnerkę, która jak na moje oka mizdrzyła się do niego, aż za przesadnie, i tak wszyscy wiedzieli, że jest z nim dla jednego powodu, którym była sława, po czym przeniósł swoje brązowe tęczówki prosto na mnie.
- Wiesz, zdążyłam zauważyć. Bidulka nie wie w co się pakuje - Powiedziałam z udawanym współczuciem, mierząc wzrokiem tę jego modeleczkę, po której minie widać było, że jakoś specjalnie się tym nie przejęła.
- Daruj sobie te komplemenciki - Odparł mrużąc oczy  i wydymając wargi.
- Uczę się od najlepszych - Syknęłam z takim samym jadem jak przy powitaniu.
On puścił dłoń brunetki i podszedł krok w moją stronę. Czując jego piękną woń, zrobiło mi się gorąco, a bicie serca przyspieszyło o kilka sekund. Popatrzyłam w jego ciemne oczy i przełknęłam ślinę, starając się nie poznać po sobie skrępowania i nagłego przypływu ciepła, które zawsze towarzyszyło mi gdy był obok, na planie, czy też po prostu gdy koło mnie stał. Jest idiotą i dupkiem fakt, ale trzeba mu przyznać plusik za urodę i pociąg.
- Może grzeczniej? - Spytał a raczej rozkazał, stawiając na końcu zdania ledwo wyczuwalny znak zapytania. Jego wzrok spoczął na moich ustach,  zauważyłam to podnosząc głowę lekko do góry, muszę pokazać mu, że się go nie boję i że potrafię się mu postawić.
- No właśnie słuchaj się mojego ukochanego - Wtrąciła się ta cała Chiara podchodząc do Rugg'a. Chwyciła go za rękę, a mnie posłała dumny uśmiech. Brunet jednak nie zareagował, nie odwrócił się w jej stronę, wciąż bacznie obserwował moją twarz i posturę.
- A kim ty jesteś żeby mówić mi kogo mam się słuchać i co robić?! Bycie dziewczyną tego idioty, nie przywilewuje Cię do rozkazywania innym - Powiedziałam podirytowana i wkurzona jej reakcją. Za kogo ona się uważa? Pępek świata?
- Nie obrażaj, proszę mnie i Chiary, bo od dziś będziesz ją widywać częściej - Odpowiedział z tym swoim szyderczym uśmieszkiem i ocknął się z amoku bacznego przyglądania się mojej osobie. Gdyby nie zbliżający się do nas Diego i Vale, pewnie bym pożarła go wzrokiem i zakopała w ogródku. Co on sobie w ogóle wyobraża, ma dziewczynę okej, ale to nie powód, żeby pchać ją tam gdzie nikt jej nie chce.
- Cześć Wszystkim - Odpowiedzieli zgodnie, jak zawsze zresztą. Oni byli przykładem prawdziwej przyjaźni męsko - damskiej, a skąd to wiem? Valeria od kiedy pamiętam jest moją przyjaciółką, znałyśmy się jeszcze przed kastingami do pierwszej części serialu, wiem, że mogę jej zaufać w tym całym pokręconym świecie show biznesu. Z Diego, też mam dobre kontakty, nawet bardzo dobre, ale na tym koniec, widzę jak patrzy na Val i wiem, że kiedyś coś z tego będzie albo raczej już jest. Jest typem mężczyzny, który dla swoich bliskich zrobi wszystko, jest takim naszym starszym serialowym bratem, i co najważniejsze mimo iż przyjaźni się z Ruggiem, jest całkiem inny, nie tak bezczelny i zarozumiały jak On. Przerwałam swoje analizy, gdyż Vale właśnie cmoknęła mnie w policzek.
- To Chiara, moja... - Przerwał ciszę, która panowała od przyjścia przyjaciół, jednak nie dane mu było dokończyć.
- Tak wiemy, twoja dziewczyna. Naprawdę aż  tak się tym szczycisz, że jakaś płeć przeciwna Cię zechciała? - Wymamrotałam znudzona. Brunet popatrzył na mnie spod byka, otworzył usta chcąc coś powiedzieć, jednak zrezygnował i przymknął swoje wargi.
- Zdenerwowani? - Spytał Diego, przerywając nie miłą atmosferę.
- Nie bardzo - Skwitowała Vale opierając się na moim ramieniu.
- Jak zwykle odważna, nieustraszona pani Baroni - Utwierdził nas w przekonaniu Dominguez,śmiejąc się sam z swoich słów. Kobieta szturchnęła go w ramię i przewróciła oczami.
- Panna Dominguez, panna - Poprawiła go, a on posłał jej przepraszającą minę.
- Chyba się zaczyna, chodźmy zając miejsce - Oznajmiłam i ruszyłam przed siebie biorąc Val pod rękę. Usłyszałam zawiedziony głos Diego, który poczuł się odtrącony, ale nic nie poradzę, że stęskniłam, się za moją przyjaciółką, cały czas mi ją gdzieś porywa, albo nagrywanie, koncerty i nie ma czasu na spotkania. Chcę się nią nacieszyć jeszcze zanim zacznie się En Vivo.
- A więc Chiara? tak miała na imię ta dziewczyna Rugg'a? - szepnęła do ucha przyjaciółki Baroni.
- Tak, ale to nie istotne - Odparłam, patrząc przed siebie i udając, że nic mnie to nie obchodzi.
- Mogę Ci przyznać, że Wy wyglądaliście razem Ładniej - Skwitowała pewna siebie.
- Valeria! - Upomniałam ją rozkazując palcem - Nigdy nie łącz mnie z tym kretynem - dodałam posyłając jej złowrogi wzrok.
- O czym tak plotkujecie? - Spytał ciekawski Diego, który starał podsłuchiwać się ich zawziętą rozmowę.
- O Tobie - Powiedziała przesłodzonym głosem brunetka.
- O mnie? - Zdziwiony wyszczerzył oczy.
- Nie - Odparłam Krótko a za moment, obie śmiałyśmy się w pół głosu, jednak i tak ktoś z tyłu upomniał nas, abyśmy ściszyły swój ton, tylko Hiszpanowi nie było do śmiechu.
- Nie lubie już Was - Dodał naburmuszony i skrzyżował ręce na piersi.
- Też Cię Kochamy - Odparłyśmy obie, głaskając go po ramieniu.


**

      Gdyby na świecie można było wybrać jedną osobę, z którą chce się biec przez życie, bez większego namysłu wybrałabym mojego przyjaciela. Mój opiekun, ciągle jest ze mną, kiedy go potrzebuję i kiedy go nienawidzę. Skąd on wie, kiedy dzieje mi się krzywda ? Jakim cudem pojawia się zawsze kiedy go najbardziej potrzebuję? Może dlatego, że oboje jesteśmy dla siebie ważni? nie tylko pod względem przyjaźni, a może pod nowym uczuciem, które powoli budzi się we mnie? Tylko on wie jak mnie uspokoić, gdy nie umiem sobie poradzić. Gdy lecą mi łzy, on ich nie hamuje. Wie jak odstraszyć lęk przed sceną, jak działać na mój stres. Czasem wydaję mi się, że zna mnie lepiej niż ja samą siebie. Jak mu powiedzieć że jest ważniejszy niż reszta ? Jak wyznać skrywane wewnątrz mnie uczucie ? Jak sprawić, by pokochał mnie tak, jak ja kocham jego ?
    Zmęczona runęłam na sofę w naszym wspólnym nagraniowym salonie, ściągnęłam swoje wysokie czarne szpilki i odłożyłam na bok.
- Sukces Cię tak wymęczył? - Spytał Diego podchodząc z sokiem w ręku i siadając na oparciu mebla.
- Daj spokój, nogi mi odpadają a w głowie huczy jak w ulu - Skrzywiłam się na samo wspomnienie. Może i otrzymaliśmy tą złotą upragnioną statuetkę, ale takie gale bywają męczące.
- Odpocznij, idź się połóż do siebie - Powiedział troskliwym głosem.
- Nie dam rady, nie chce mi się - Wymamrotałam.
- Hmmm, mam pewne rozwiązanie - Odpowiedział czochrając się po włosach, był wtedy taki uroczy. Mimo mojego zmęczenia i ledwo otwieranych powiek, zauważyłam jaki jest przystojny z poczochranymi włosami i błyskiem w oku, który zawsze pojawiał się gdy wpadł na genialny pomysł.
Podniosłam brwi do góry i popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. On wstał i po prostu podszedł do mnie i chwycił w pasie unosząc do góry.
- Diego, co ty robisz?! puść mnie, jestem ciężka - Krzyczałam już całkiem przebudzona. W sumie nie mylił się, ocknęłam się i wróciłam do życia po tym jego pomyśle.
- O nie, teraz zaniosę panienkę prosto do jej komnaty - Powiedział niskim tonem i zabawnie poruszył brwiami.
- Serio? co było w tym soku? - Odparłam zrezygnowana - Diego ja mam sukienkę! - krzyknęłam uświadamiając sobie, ze mój tyłek jest cały odsłonięty.
- A ja mam spodnie - Powiedział podirytowany - Wiesz, ze mnie to wcale nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, motywuje mnie do dalszej drogi - Odpowiedział ciepłym głosem przejeżdżając swoimi męskimi dłoniami po moich udach. Popatrzyłam w jego ciemne tęczówki i znów zobaczyłam w nich blask, ale inny od tego co przedtem, ten był szczególny, wyjątkowy, którego wcześniej nie widziałam, albo nie chciałam zauważyć.
- Diego...
- No co? przyjaciele tak nie robią? nie sprawiają sobie przyjemności? - Mruknął dalej jeżdząc swoimi opuszkami palców po moim ciele, że aż wzdrgnęłam i wydałam cichy jęk.
- Diego!
- Valeria - Wypowiedział moje imię z takim ciepłem i pragnieniem jak nigdy wcześniej - Czemu mnie odtrącasz?
- Nie robię tego, jesteśmy przyjaciółmi - Odparłam. Nie mogłam powiedzieć inaczej, nie w tej sytuacji, nie chce niszczyć przyjaźni przez coś co nie ma przyszłości albo choćby przez to, że zachciało mi się go całować. Jest dla mnie zbyt ważny aby go stracić przez swoją głupotę.


***

      Jestem gwiazdą, najjaśniejszą. Cały świat mnie wielbi. Mam tysięcy, jak nie miliony fanów. Jestem kimś wielkim. Wystarczyło jedno głupie przesłuchanie, bym stała się rozpoznawalną nastolatką na całym świecie. Chudziutka, świetny styl, i twarz, na który widok ludzie szaleją z zachwytu. Pragną bym zaśpiewała. Głównej roli nigdy nikt nie dostaje przez przypadek. Wybrano mnie, pośród wielu innych dziewczyn. Stałam się serialową Violettą, dziewczyną którą ludzie pragną zeswatać z aktorem grającego Leona. Zawsze ktoś zaczepi mnie na ulicy. Poprosi o autograf i o zdjęcie. Jestem wspaniałą osobą. Nigdy nie miałam zaniżonej samooceny. To dzięki mojej pewności siebie stałam się sławna. Piękna i tajemnicza dziewczyna, którą każdy pragnie poznać. Szłam po wybiegu, miałam kilka sesji zdjęciowych. Coś wewnątrz mnie, ciągle mi mówi, że nie jestem tą odpowiednią, że wokół mnie znajdują się ludzie dużo bardziej uzdolnieni. Mam nad nimi przewagę. Jorge, wśród swych ,,fanek'' jest wzorem, wielkim słodziakiem, i bardzo dobrym aktorem. Oraz Mercedes, dziewczyna jest piękna, trzeba jej przyznać. Wszyscy chłopcy tracą dla niej głowę. Dobrze gra, ma rewelacyjnie wyćwiczoną mimikę twarzy. Jej głos jest bardzo specyficzny, ale ludziom się to podoba, ale jednak nie w dużej mierze. Niby nie przepada za makijażem, ale bardzo często go używa. Znam jej przeszłość, wiem dlaczego nie przywiązuje wagi do ubrania i tego, czy ktoś zacznie o niej plotkować, nawet jeśli będą to miliony ludzi. Rozumiem jej tok myślenia. W ten sposób chce zwrócić na siebie uwagę. Dodaje śmieszne zdjęcia, nagrywa głupie filmiki, nie przywiązuje uwagi do wyglądu. Długo tak nie pociągnie. Świat aż nas woła do góry, do świata sławy. To mnie ludzie kochają. To ja jestem ich wzorcom od mody, i zachowania. Słyszę jak wołają moje imię, innych giną w tłumie. Nie rozumiem dlaczego oni tak mnie ignorują ? Nastolatka też ma szanse na miłość. Żadne z nich nie traktuje mnie na serio, jestem dla nich takim jakimś dzieckiem... Żałuje że nie jestem pełnoletnia, też bym mogła wtedy zapalić jak Mercedes, i niby być ,,fajna''. Za to jestem piękna i chuda. Inne dziewczyny z planu tylko mogą mi pozazdrościć. Niby też są szczupłe, ale nie posiadają tyle gracji, moja figura pasuje do wszystkiego. Czasem czuję się przez nie obgadywana. Doprowadza mnie to do szału, muszę być lepsza, na każdym kroku. Obracam się w ogromnym towarzystwie, ciągle poznaję nowe osoby, mam masę przyjaciół. Nie uważam bym zachowywała się niewłaściwie jak na mój wiek. Pierwszy pocałunek przeżyłam na planie z Jorge'm. Nie chwaliłam się tym, ale on chyba to wyczuł. Drugi z Pablo, serialowym Tomasem. Sądziłam że może będziemy razem, nie ukrywam, bardzo mi się podobał. Na prawie każdym nagłówku gazety pisano o nas, jako parze. Ludzie mówili że się we mnie podkochuję, ale tak nie było. Spotykał się z Mercedes. Bardzo długo trwało nim udało mi się w jakiś sposób rozwalić ich związek. Zrezygnował z dalszego udziału w serialu, ale ja sądzę, że to reżyserowie wykluczyli tego bohatera. Związek rozpadł się przez odległość. Cieszyłam się, gdy Mechi płakała. Nie cierpię udawać jej przyjaciółki, nienawidzę tej dziewczyny. Przed kamerami sobie aż przesadnie słodzimy, za nią, można by rzec iż nasze rozmowy składają się z wyzwisk i obelg. Śmieje się z tego. Jest to dla mnie jakieś dziwne, że tacy ludzie jak oni, nie chcą zadawać się z taką gwiazdą jak ja. Powiadają, że poznali w swoim życiu wyjątkowe osoby. Ja mowie, że odmieniło się moje życie. Oni tylko się uśmiechają i stoją wokół, a ja błyszczę. Martina non stop jest w centrum uwagi, nie może być inaczej. Ruszy już niedługo światowe En Vivo, gdzie znów ja, odegrał główną rolę, reszta, mniej istotne, Ono jest wymyślone dla mnie. Już od małego pracowałam nad swoim głosem. Mercedes jest modelką. Co modeling ma do aktorstwa ? Ona nigdy nie powinna była się pojawić w budynku gdzie odbywały się przesłuchania. Kradnie mi małą cząstkę fanów. Czuję się zagrożona, choć wiem, że nie powinnam. Jorge daje mi do zrozumienia że nigdy ze mną nie będzie. To doprowadza mnie do szału, pragnę udowodnić mu, że potrafię zdobyć każdego, bez względu jak. Mam ułatwione zadanie. Musimy się całować na planie. Gdy to nastaje, wpijam się w jego usta niczym szalona. Moje pocałunki na pewno go pociągają, pożąda ich, ale nie chce się do tego przyznać. Martina, nastolatka pełna pasji. Nikt nie świeci mocniej niż ja.
    Gala odbyła się rewelacyjnie. Dostałam nagrodę, za najlepszy serial roku, Mercedes za najlepiej odegraną rolę, a Jorge za najbardziej wielbionego aktora. Ja powinnam dostać te nagrody. Musiałam ustępować im miejsca w moim świetle, które obserwowali ludzie. Co ta Mechi ma w sobie takiego, czego nie mam ja ? Przecież to ona jest ta złą, wredną blondynką która usiłuje wyrzucić mnie ze studia ! 
    Gubię się. 
   Mylę życie z serialem. Wydaje mi się, że każdy kto odgrywa serialową rolę, w rzeczywistości jest taki sam. Nie mylę się przecież. Znów im pokażę jaką mam nad nimi władzę. Muszę pozbyć się Mercedes. Nie mogę sprawić by ją zwolniono, ale mogę sprawić by sama odeszła. Mój pomysł ze swataniem jej z Ruggero nie poskutkował. Poradziła sobie z tym zadaniem, aż za dobrze. Na koncertach które mamy rozegrać, ludzie będą czekać na mnie. Będą wołać moje imię. Z Ludmiły publiczność będzie się wyśmiewać. Kolejne pocałunki z Leonem. Przekonam go do siebie. Sprawię że zapragnie mnie tak mocno, że zapomni o tej całej swojej dziewczynie. Jestem zimnym lodowcem, który każdy może oglądać tylko z zewnątrz, bo do środka nigdy się nie dostanie. 
    Otworzyłam drzwi swojego mieszkania, i rzuciłam klucze na szklaną ławę. Byłam wykończona. W domu jak zwykle nikogo nie było. Udałam się szerokim korytarzem do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, i nie zamierzałam reagować na nic. Zrzuciłam z siebie ubranie, które starannie dopasowałam na dzisiejszą galę, i weszłam pod prysznic. Puściłam kurek z ciepłą wodą. Chciałam się jakoś obudzić, bo robiłam się senna. Cały makijaż, który namalowała mi moja kosmetyczka, właśnie spływał sobie w dół. Tyle pracy ktoś w to włożył, żebym ja mogła się pokazać w dwie, góra trzy godziny, a następnie to zmyć. To jest czasami takie męczące. Wstawanie odpowiednio wcześnie, szykowanie się do pracy, a w pracy co mnie czeka ? oczywiście kolejna maska i ubrania, i makijaż, i garderobiana, i tak w kółko. Uczenie się choreografii i uczenie się tekstu. Jeszcze żebym miała z tego jakąś przyjemność, jak na początku, gdy po raz pierwszy stanęłam za kamerą. Wyszłam spod prysznica i owinęłam ciało turkusowym ręcznikiem. Włosy zwinęłam w turban, i trzecim ręcznikiem wytarłam zaparowane lustro. Spojrzałam znów na siebie. Nikt nie wie o tym że mam pieprzyka nad wargą. Nikt nie widział moich małych syfków na twarzy. Widzę swój rumieniec, który mam przyjemność oglądać tylko wieczorami, samotnie. Nawet moi rodzice nie widują mnie bez makijażu. Muszę się malować. Jestem brzydką szesnastolatką. Jeśli tego nie zrobię, ludzie nie będą chcieli ze mną rozmawiać. Będą widzieć jak brzydkie jest moje ciało, i już nie będą się mną tak zachwycać. Nie jestem tak piękna jak Mercedes. Zawsze mogę powiedzieć wprost co myślę, co czuję, gdy widzę prawdziwą siebie przed lustrem. Ale nawet moje lustrzane odbicie nie jest szczere. Non stop mam na sobie minę, którą ciągle noszę publicznie. Uśmiecham się, ukazuję moje ,,równe'' białe ząbki. 
  - Powiedzmy sobie wprost Martina, ten jeden jedyny raz. - Zaczęłam. -Spędzasz przed lustrem więcej czasu, niż na rozmowie z ludźmi. Malujesz się tak cholernie mocno, by ukryć swe kompleksy. Nie jesteś najwspanialsza, nie jesteś najpiękniejsza. Każdy kto się pomaluje będzie ,,piękny'', ty taka nie jesteś. Maskujesz się. Chowasz się, bo to ci się spodobało. Przyzwyczaiłaś ludzi do takiego widoku, więc czego od innych wymagasz ? Powinnaś była być inna. Kiedyś taka nie byłaś. Świat ,,mega gwiazdy'' cię przerósł, i straciłaś prawdziwą siebie. - Głęboko westchnęłam. - Nikt tak na prawdę mnie nie zna. Nie zamierzam komukolwiek ukazać swej prawdziwej twarzy. Ludzie są egoistami. Tylko czyhają aż popełnisz jakiś podstawowy błąd, i cię zgnębią. Ze swojej wysokiej pozycji, natychmiastowo wylądujesz na ostatnim miejscu. - Ponownie westchnęłam. Tym razem już na siebie nie spoglądałam. Umyłam zęby, ubrałam się w moją szarą piżamę, brudne ciuchy wrzuciłam do kosza na pranie. Zgasiłam światło i wyszłam ze swoje łazienki. W moim pokoju było pełno mnie. Uśmiechnęłam się. Tylko tu, mogę być sobą. Włączyłam głośno muzykę i siadłam na łóżku z notesem i kolorowymi karteczkami samoprzylepnymi. 
  - Mercedes Lambre, jest kretynką. -Napisałam i oderwałam jedną od reszty. Przypięłam ją na przeciwnej ścianie mojego łóżka. To był mój sposób na pozbycie się uporczywych myśli i nerwów. Nikt tego nie zobaczy, bo nie zapraszam do siebie znajomych z ekipy. Może i wypowiadam jej te słowa w twarz, ale te karteczki również w jakiś dziwny sposób mnie uspokajają.  
  - Jorge Blanco jest IDIOTĄ ! -Wylałam w to zdanie tyle złości. Przypomniała mi się dosłownie każda z nim rozmowa. Dlaczego on mnie nie chce ? Gdyby jego dziewczyna stała się zazdrosna, często by się kłócili, a to, doprowadziłoby w końcu do ich rozstania. Kolejny świetny pomysł do kolekcji. Zacznę już od jutra. Zniszczę jego związek, i wtedy będzie miał wolną drogę do mnie. Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej ? Przecież to oczywiste, że czeka tylko aż to zrobię, on mnie pragnie. Zrobię wszystko, by osiągnąć obrany cel.


~,,~

Se przyszłyśmy znów, se Maja i Marcela. Witamy Was bardzo serdecznie z pierwszym rozdziałem. Tak wiemy miał być w tygodniu, a nie w weekend, ale se Marcela ciul taka jest, sie jaramy teraz ksiażką i Ruchi *.* i se tak wyszło. Ale nadrobimy :).
Więc tak pierwszy rozdział? hmmm Ja jestem z niego zadowolona, bo wspólnymi siłami wyszło coś takiego, Marcela se jak Marcela, jej się podoba wszystko, temu ciulowi. Obiecujemy, że w następnym będzie więcej i więcej wątków jak i akcji ;).
   ,,Maju, kochanie, przepraszam cię bardzo że mam ferie.'' 
Czekajcie a będzie Wam dane. 
Hmm co by tu jeszcze?
Kochamy Was:) 
Dziękujemy za każde miłe słowa ;**
I Trzymajcie się mocnoo.
Se Wariatki <3

niedziela, 2 lutego 2014

PROLOG.



~,~

♠♠♠♠♠♠
Argentyna, tutaj wszystko się zaczęło. Jedno miasto, a połączyło grupkę ludzi, całkiem sobie nie znanych, pochodzących z innych krajów, kultur i toku myślenia. Jak dotąd prowadzili beztroskie życie, sielanka, obiady z rodziną, wypady z przyjaciółmi, czasem kino lub impreza w miejscowym klubie. Nagle coś się zmienia... Los daje im szanse, szanse na lepsze życie, dzięki swojemu talentowi, pasji i muzyce, która prowadzi ich przez świat z piękną melodią życia. Jak grom z jasnego nieba, spadają na nich nowe obowiązki, nowe zajęcia, nowa praca, nowe życie i nowe uczucia, dotąd im nie znane. Uczucia i wartości do tego czasu nie wykorzystywane przez nich i nie zauważalne, czy poradzą sobie okiełznać uczucia, które bez pytania wlewać będą się do ich duszy i sprawiać, że stanie się ona podwładna drugiej osobie? Czy w końcu poznają smak prawdziwej przyjaźni i miłości, która będzie dla nich jedynym ocaleniem?


♠♠




      Coś co było kiedyś, nie jest istotne. Ważne jest to, co odgrywa się teraz. Moje życie. Nigdy nie było bardziej zakręcone. Nie sądziłam co marzenia i pasja za sobą niosą. Bardzo wielkie poświęcenia. Kłamstwa, oszustwo, tylko po to, by stać się kimś. Jestem jak by dwoma osobami, zupełnie innymi. W świetle reflektorów, a świetle żarówki w łazience. Przed lustrem, danej godziny, dostrzegam te różnice. Wielka gwiazdka kontra zwykła dziewczyna. Nie zmieniłam się. Jestem taka sama. Uparta i zarozumiała. Potrafię wykłócać się z reżyserem godzinami, jednak w jednej z jego decyzji, jestem bezsilna. Przycisnął mnie do muru. Zabrał wszystkie moje czyny ze sobą, i wykorzystał je przeciw mnie. Muszę robić to, czego robić nie chce. Ktoś zawładnął mym życiem. Steruje mną, a ja słucham jego poleceń, niczym marionetka wykonuję sztywne ruchy pod dyktando innych. Nie mogę nawet pisnąć bez jego zgody. W jednej chwili, mogę stać się nikim. Wystarczy jedno słowo kogoś kto ma władzę i góruje nade mną. Jestem, jaka jestem. Nie wstydzę się swojej natury. Nigdy w życiu nie bałam się pokazać prawdziwej siebie. Jestem narzędziem, pięknym kwiatem stworzonym przez świat. Jestem kobietą. Nie mam się czego wstydzić. Jestem piękna, jak każda z nas. Mam coś niepowtarzalnego, różnimy się od siebie, właśnie dlatego, każdy mężczyzna poszukuje swej księżniczki. Bo dla każdego, jest pisana tylko jedna. Często ludzie ukrywają mą urodę pod toną plastiku i badziewia. Nie pozwalają mi ukazywać swych atutów. Mam śpiewać tak, jak mi zagrają. W życiu najważniejsze jest by być sobą, i słuchać serca. Uczucia zaprowadza nas wszędzie. Emocje pozwolą nam się wypełnić. Nie wyobrażam sobie dalej takiego życia. Moje koszmary. Stoję na scenie. Jestem przywiązana sznurkami. Śpiewam. Chcę poprzez swój głos i ruchy ukazać moje prawdziwe oblicze. Nie mogę się ruszyć tak jak bym chciała. Ktoś kontroluje moje ruchy. Sam ustala mi pozycje. Nie mogę być sobą. Ludzie zawsze będą stać na de mną i doradzać mi, co jest dla mnie najlepsze. Ja sama doskonalę to wiem. Walczę ciągle z samą sobą. Chcę oderwać się od tego wszystkiego, i robić to co chcę. Staram się ciągle mieć oczy szeroko otwarte. Pragnę chłonąć życie, bo jest on ofiarowanym mi darem. Nigdy nie wiadomo kiedy coś się zakończy. Boję się tych ciągłych zmian. Nie chcę mieć dwóch ukochanych osób do wyboru. Chcę mieć tylko tego jedynego, który mnie pokocha, tak jak ja jego. Liczę iż mój manekin kiedyś ożyję, i ludzie pozwolą mi ukazać me prawdziwe wnętrze.
    Mogę budzić się każdego dnia i rozpoczynać kolejną ekscytującą przygodę. Każdy dzień różni się od siebie. Nigdy nic nie będzie wyglądać tak samo. Może coś być podobne, jednak nie ma na świecie dwóch tych samych rzeczy. Sztuką jest żyć. Chcę doznać każdego uczucia. Poznać każdą tajemnicę, którą przygotował nam los. Jedna iskra jest wstanie przywrócić mnie do życia, sprawić bym ożyła. Marzę, by poznać co to jest miłość. Są takie chwile, których nie jestem wstanie opisać słowami. Przyjemny dreszcz, budząca się do życia adrenalina. To jest piękne. Moja historia ciągnie się już za mną dosyć długo, a prawdziwe życie jest dopiero prze de mną. Nieraz mam trudności z poradzeniem sobie z podstawowymi rzeczami, myślę sobie wtedy, co będzie za parę lat ? Jakim człowiekiem będę ? Co się zmieni, a co pozostanie wciąż takie samo ?



**

      Nigdy nikt nie mówił że będzie łatwo. Jestem ja, jest cel, są i przeszkody. Do tej pory sam sobie radziłem. Nie żebrałem o pomoc. W życiu obrałem prostą zasadę, moją, dziś coś jest, jutro tego nie ma, muszę zrobić wszystko, by moje trzymane dobro zachować, pozwalając mu zmierzać do przodu. Ludzie zadają mi wciąż to samo pytanie, czy wierzysz w miłość ? Czym ona dla ciebie jest i ile znaczy ? Zawsze odpowiadam to samo, nie wiem. Czasami sobie tak myślę, że to jest po prostu wymysł ludzi. Wierzą w swoje uczucia tak bardzo, że na siłę wmawiają sobie drugiego człowieka. Mnie zawsze dobrze było samemu. Miałem dziewczyny, jednak nie twierdziłem że je kocham. Chcę biec przed siebie, nie chcę niczego przeoczyć. Boję się, że w chwili swobody, zapomnę o trzymanych lejcach, i wraz ze swoim skarbem zboczę z drogi. Moja karoca jest pusta. Nie spotkałem jeszcze osoby godnej jej uwagi. Podróżuję sam, ze swoimi betami na karku. Boję się, że pewnego dnia zacznie mi przeszkadzać mój obecny stan, i również będę usiłował sobie kogoś wcisnąć na siłę. Zapatrzę się w swe życie, i będę wołał w głębi duszy.
    A co by się stało, gdybym to ja był czyjąś przeszkodą w życiu ? Jak miałbym się zachować ? Co zrobić ? A może rozpoczęła by się walka, gdzie zwyciężyć mógłby być tylko jeden ? Życie ciągle niesie ze sobą różne niespodzianki. Od zawsze pragnąłem odgadnąć je przed innymi. Być kimś, kto umyka od złego, i zwycięża. Teraz, moje wolne życie, chwycili pod kontrolę inni. Zawsze sam wymagałem od siebie wiele, tym razem inni pragną wiedzieć mnie i moją ,,ukochaną'' razem. Ciężko jest, ponieważ ja jej nie trapie. Jest jednym słowem dziwna. Zachowuje się tak, jak by jej życie w każdej chwili mogło się zakończyć. Dogryza mi. Bardzo często wygrywa mini pojedynki ze mną. To mnie denerwuję najbardziej. Jesteśmy sławni. Musimy grać zakochanych, tak zapragnęli sobie reżyserowie. Ma to na cel wypromowanie jednej z najsławniejszej telenoweli na całym świecie.



♠♠♠


      Moja miłość jest prosta. Chcę kochać, bez żadnych przeszkód. Jeśli mam ją unieszczęśliwiać, wolę by nawet nie wiedziała o moim istnieniu. O moją księżniczkę dbać chcę. Często wyobrażam sobie, że jestem księciem, panem serca mojej ukochanej, która uwięziona w wieży pełnej kłamstw, oszustw, ironii losu i strachu, od którego nie może się odpędzić. Nikt nie jest w stanie jej pomóc, ulżyć cierpieniu, ukoić jej złamane serce, załagodzić jej dusze miodem, złotym środkiem, Nikt prócz Mnie. Chciałbym wierzyć w to, że jestem jedynym, który podała temu zadaniu i zgrabnie pokona wszystkie zarośla, nieporozumienia, pomówienia i dotrze do jej serca, które tak naprawdę czekało na mnie od samego początku. Marzę, abyśmy jak w bajkach żyli szczęśliwie z happy endem, jednak to życie, same realia. Nie da się niczego ustalić, trzeba cierpliwie czekać, aż nadejdzie ten dzień, dzień w którym spełnią się wszystkie nasze marzenia, gdzie będziemy mogli żyć pełnią swoich sił z osobą bliskiej naszemu sercu. Jednak to tylko marzenia, na które muszę poczekać, muszę robić wszystko co w mojej mocy, aby uszczęśliwić Ją i kiedyś sprawić, że nasza bajka stanie się prawdziwa, szczera i taka o jakiej każdy może tylko śnić. Nic i nikt nie zmieni tego co siedzi głęboko w moim sercu, a zagnieździło się jej tam imię, jej kosmyki czarnych loków i perlisty uśmiech, który codziennie budzi i motywuje mnie do życia. Jej szczęście nadstawiam nad swoje, jesteśmy blisko siebie, jednak nasze uczucia są skryte, oddalone ale tak mocno utrwalone, że nic nie jest w stanie ich zepsuć, więc co jesteśmy w stanie zrobić aby je do siebie zbliżyć? aby w pełni funkcjonowały?. Stoję, patrzę jak się uśmiecha i robi to co kocha, a moje serce skaczę z radości, pieszcząc jej imię usłane kwiatami.



**

       Zamykam moje ciężkie powieki, przemęczone, po ciężkim dniu, zasypiam, odpływam do krainy Morfeusza, wędruje po zakątkach mojej wyobraźni, wszędzie widać radość, euforię, jasna tonacja kolorów, życie pełne zieleni, koloru nadziei i ciepłych barw. Róże, piękne kwiaty, które nie niosą bólu, a obfite życie w rozkoszy. Unoszę się po łące jak piórko po wodzie, wydaję mi się, że latam, koję się zapachem dzikich, polnych kwiatów, przymykam oczy  i słyszę szum rzeki, czuje się jak w raju, którego nigdy nie chce opuścić. Potem  pojawia się On, mój jedyny, moje słoneczko, które ogrzewa moją alabastrową skórę, kładzie się obok mnie delikatnie łaskocząc mnie płatkiem konwalii. Uśmiecham się do niego perliście chichocząc przy tym. Przesuwam swoją dłonią po jego policzku dokładnie śledząc jego każdą rysę mimo iż robiłam to setki razy, za każdym razem czuję, ze dowiaduję się o Nim czegoś nowego, czegoś co przychyla mnie bardziej do tego, że to właśnie On jest w moim sercu. Powolnym ruchem przybliża się do mnie i zbliża swoje usta w miarze pocałunku, jest tak blisko mnie, że czuje jak jego serce łomocze piękną melodię, którą słyszę za każdym kiedy mnie dotyka. Nasze usta dzielą milimetry, ale nagle nastaje mrok, gromki grzmot strzela prosto z nieba niszcząc wszystko dokoła, ziemia między nami dzieli się na dwie części, stawiając po jednej stronie mnie a po drugiej Jego. Wyciąga do mnie dłoń, ale nie mogę jej chwycić, płaczę lękliwie bojąc się, ze już nigdy nie będzie dane zasmakować nam swoich ust. Jest ciemno, nie widzę Go, nie widzę nic, słyszę jedynie jego ciepły głos, który uspokaja mnie mówiąc " To tylko sen. Prawdziwy Ja jestem bliżej niż myślisz, zesłałem na ziemie kogoś kto będzie dla Ciebie już zawsze ". Czy poznałam już tego kogoś, kto jest moim rajem na Ziemi? Czy czuję, że ten ktoś jest obok mnie i stawia mnie na pierwszym miejscu? Pytanie, czy pozwalam mu myśleć i zbliżyć się do siebie, że jest tą osobą, osobą ze snu?



♠♠♠



      Gdy rozbrzmiewa muzyka, widzę jedną jedyną postać. Na pierwszy rzut oka wydaje się być chłodna i zimna. Jej piękne rysy twarzy kuszą, dodają jej tajemniczości. Jest mi bliska. Jest dla mnie jak antybiotyk podczas trwania anginy. Gdy upadam w dół, ona chwyta mej dłoni, i wyciąga mnie ku górze. Jest moją podstawą, kimś kogo potrzebuję. Kocham jej twarz, zmęczoną po całym dniu. Uśmiecha się wtedy tylko do mnie. Gdy następuję ten czas, przenoszę się wraz z nią do innego miejsca. Widzę tam tylko piasek, morze i nas. Czuję przyjemne mrowienie na karku, jej zniewalający zapach. Czuję jej dotyk, to ,,zimno'' które tylko mnie może rozgrzać. Ona nie wie, że jak odchodzi, mój świat zasypia. Budzę się i ożywam tylko na jej widok. Jest moją przyjaciółką. Rozumie mnie. Nim wejdziemy na plan, zawsze mogę liczyć na mądre słowa z jej strony. Odchodzisz. Ja staram się opanować, jednakże w środku wrzeszczę niczym szalony. Nie ma cię, nie ma mojego świata. Nie jestem typem chłopca, który trzyma się z dziewczyną za rękę, i który śpiewa do niej miłosne pieśni. Powiedzieć drugiej osobie ,,Kocham Cię'', jest dla mnie wyczynem. Te słowa kieruję tylko do osób wyjątkowych. Zawsze mówię w prost. Nim pomyślę, już to robię. Taki jestem, czasem jest to strasznie dokuczliwe. Mam problem by szczerze porozmawiać o uczuciu które mi towarzyszy. Tylko mojej przyjaciółce mogę zaufać. Kiedyś, działałem sam. Teraz, nie widzę życia bez niej. To tak, jak by nagle przestać oddychać. Nigdy nie zgubię mojego światełka. Dziewczyny, która jest mi najbliższa. Potrafimy się śmiać, i rozmawiać o niczym, wygłupiać się i robić dziwne rzeczy. Tylko my się zrozumiemy. Jej głos, nie ma takiego drugiego. Widzę nas energicznie tańczących na niebie, niczym gwiazdy. Nasze ciała, mogą wyrazić to co czujemy. Nasze emocje nas mobilizują i napędzają. Nie potrzeba mi nikogo innego. Kiedyś się zbiorę w sobie i ci to wyznam. Boję się jednego, że w twym życiu pojawi się ktoś inny. Zapomnisz o mnie. Zniknę, a mój świat się załamie. Wybuchnie ogromna bomba i mnie unicestwi.



**

         Według stereotypów "Przyjaźń damsko - męska nie istnieje", większa połowa osób w to wierzy, gdyby zapytano mnie czy ufam temu zdaniu, odpowiedziałabym,że ufam tylko mojemu przyjacielowi - Jemu, temu, który jest ze mną zawsze, na dobre i na złe. W ciężkich chwilach, gdy jestem na skraju załamania, gdy moje życie wali się, on buduje je od nowa, małymi klockami odbudowuje moje życie, dodając do każdego z nich namiastkę siebie samego. Chcę przyjąć całą jego złą truciznę, aby wezbrała we mnie, dla Niego jestem w stanie wiele wycierpieć, bo wiem, że On zrobi dla mnie jeszcze więcej. Wszystko jest dobrze i pięknie, przyjaźń rozkwita dopóki gdy jedno z nas się nie zakocha, a ta osobą jestem Ja. Ta nieśmiała dziewczynka, która dzięki niemu poczuła, jak to jest zasmakować życia i żyć jego pełnią, konsekwencjami naszych czynów, przejmować będziemy się potem, najważniejsza jest teraźniejszość. Padłam ofiarą przystojnego hiszpana, który nadal jest moim przyjacielem, z tym, że oprócz tego nie jest tylko w moim sercu i głowie, ale mojej duszy i całym ciele, które gdy go nie ma, cierpi na brak jego dotyku, szeptu albo choćby najmniejszego uśmiechu skierowanego w moją stronę. To chore i głupie, ale tak cholernie prawdziwe. Nie raz chciałam wyznać mu co czuje, ale nie mogłam, nie dałam rady, zawsze pojawi się ktoś kto nim zawładnie i zabierze mi go, innym razem po prostu tchórze i odchodzę w kąt, uśmiechając się tak jak zawsze, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń, mój strach jest silniejszy. On jest moją opoką i tarczą, to przy nim czuję się bezpieczna, ale jak mam się nim chronić skoro to jego uczuć się boję?. Boję się że pewnego dnia, kiedy powiem mu co czuję, on rzuci oschłe Nie i odeśle do diabła, wtedy nasza więź budowana przez drobne elementy sie rozpadnie, a tego bym nie zniosła, bo w końcu "Każda miłość zaczyna się od przyjaźni, nie każda miłość kończy się przyjaźnią". Ten lęk, będzie już we mnie zawsze. Nigdy nie powiem mu co czuję, a co jeśli się mylę, co jeśli On też boryka się z takim dylematem, co jeśli nie tylko ja oszalałam tak na Jego punkcie?.


~,,~




    No witamy was, perełki wy nasze. Tu se Marcyś i se Maja. Cieszycie się ? Jaka niespodzianka. Nie spodziewaliście się dziś prologu. Prawda że część którą pisała Maja jest przepiękna ? Zgadujcie se teraz kto jest kim. Zakładka ,,Aktorzy.'' może wam podpowiedzieć. I sprawa wygląda tak. Trzeba Majce dobić 2000 wejść na PDA. Tylko szybko, żal bo się ten debil zmotywuję i doda część trzecią. I nie czytać tego jej gadania żem gupia, pod spodem. 
Nic mi nie trzeba skarbeńki Moje, serio, nie wchodźcie tam, se gupia Marcela gada głupoty. Więc tak o to prezentuję się prolog, starałyśmy się pisać jak najbardziej zrozumiale dla Was i tak jak wyglądać to będzie, mamy nadzieję, ze chociaż troszeczkę przybliżyłyśmy Wam co się będzie działo i naszych bohaterów. Marcysia dobrze zaznaczyła, aby zajrzeć do zakładki "Aktorzy" bo to pozwoli Wam odgadnąć lub jakoś pomóc rozszyfrować trzy główne pairingi na blogu :). Nie mówimy, że pozostałych nie będzie, bo będą, ale w mniejszym stopniu niż te opisane. 
Także słoneczka Nasze, zapraszamy do czytania i komentowania. Dziękujemy za każde miłe słowo, nie tylko za te pod postem, ale i za te na gadu i na askach. Miło wiedzieć, że mamy takie osoby jak Wy. Kochamy Was strasznie i to dla Was jest ten Blog, dla wszystkich którzy byli zawsze i są z Nami ;*.
Dziękujemy również za tyle obserwatorów i wyświetleń ;)
Rozdział number One pojawi się gdzieś w tygodniu, a tymczasem trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia ! :**
Se Wariatki <3
    


sobota, 1 lutego 2014

"GUPIA I GUPSZA" i ich wypociny.



    Se Was Witamy !
    Tu gupia i gupsza - Maja i Marcela.
    Chyba dobrze nas znacie :
    Maja : http://paso-del-amor.blogspot.com/
    Marcela : http://quiero-ser-tu-todo.blogspot.com/
    Se widać, że dwie ofiary, uzależnione od dwóch kochasiów, łączą się na jednym blogu.
    Parring jest już gotowy w osobnej stronce.
    Se blog romantico o Ruggero i Mercedes.
    Dosyć będzie to dziwna historia, bo my być dziwne. Nasza chora wyobraźnia zadziałała gdy pojawiły się zdjęcia naszego Ruggero z tą całą modelką Chiarą. Zazdrość zadziałała. Wyobraźnia również.
    No więc po nas, można się wszystkiego spodziewać. Nasze rozmowy na gg wskazują, iż to będzie coś wielkiego.
    A było se to tak. Marcela w swoim żywiole wpadła na gg. Maja do niej napisała i wysłała jej zdjęcia. Marcela wraz z nią, wpadła w szał. Pojawił się pomysł. Marcela nie brała tego na poważnie. Maja cioł zrobiła jej nagłówek. W śmiechu, zaproponowała Mai, udział na tym blogu. I se tak to wybuchło.
    Jak widzicie, RUGGERO Y MERCEDES. Jak tu ich nie kochać ?
    Nasz duet ma zamiar wycisnąć z siebie wszystko. Dla każdego znajdzie się tu miejsce, nawet dla Martiny. No więc se startujemy. Wygląd oczywiście wykonała cudowna Maja, a Marcela-debil zajęła się właśnie oto se tym postem.  Nasze perełki, wszystko jest cacy, świeże, piękne i WOW.
  Le TIR- Le Mućka.
  Le Parufka- Le Boczek.
  Le Stodoła- Le Kurnik.
  Le Federico/Ruggero- Le Ludmiła/ Mercedes.
  Le rodzinka Pasquarelli. Se matka i córka.
  Se cioty, se debilki, se ofiary stulecia.
    ,,ŚMIEJCIE SIĘ Z NAS !'' - Marcela
    ,,SE CZYTAJCIE I WYTRZYMAJCIE Z NAMI'' - Maja

   Opowiadanie historią prawdziwą się stanie. Bohaterowie mają cząstki nas. Stworzone, wymyślone, oryginalne, wspólne. My dwie krówki, chcemy pisać. Oczyma naszymi będziecie mogli to przeżywać. Nasz malutki świat, gdzie każdy się odnajdzie. Miłość, uczucia, emocje, życie, los, historia. Nasza bajka.
    Prolog już niedługo. Zakładka "Aktorzy" już gotowa.
    Se wariatki <3
~,~


Chat~!~

Obserwatorzy